Zamknij

Tradycji stanie się zadość. Wszystkie ręce do rogali!

14:59, 27.10.2021 Grażyna Hanuszewicz Aktualizacja: 15:23, 27.10.2021
Skomentuj

- Pyszne rogale - palce lizać! - przekonują głogowianie, którzy wedle tradycji odwiedzają cukiernię Meryk przed 11 listopada, czyli Narodowym Świętem Niepodległości. A tradycja to taka, że w tym dniu zjada się rogala. Zajrzeliśmy więc do słynnej głogowskiej cukierni, gdzie rogali produkuje się tysiące. Receptura? - Nie wszystko mogę zdradzić! - śmieje się cukiernik Marcin Meryk, właściciel tego wielopokoleniowego biznesu. To rogale jego autorstwa.

To długa historia. Wszystko zaczęło się lata temu, kiedy założyciel cukierni Marian Meryk pojechał do Poznania. A potem opowiadał w domu jak to w trakcie listopadowych uroczystości, odbywających się zwykle na miejskim rynku, na białym koniu, wjechał święty Marcin. A w pochodzie cukiernicy rozdawali wszystkim rogale. Spodobało mu się to. Ale to dopiero jego syn zmierzył się z tematem. - Widziałem, że w Głogowie mamy przecież też wielu ludzi pochodzących z województwa wielkopolskiego. Postanowiłem, że możemy zrobimy takie swoje rogale - wraca pamięcią Marcin Meryk. I tak w 1996 roku pojechał na kulinarne nauki do Poznania. Nauczył się piec rogale. Ale miał na te przysmaki trochę inny pomysł - autorski. - Ich struktura jest delikatnie zmieniona. Przede wszystkim ciasto - półfrancuskie. Wszystkie składniki muszą być najwyższej jakości. Nie można używać jakiś wspomagaczy. Sercem rogala jest masa - musi być biały mak. A spotykałem się w świecie z różnymi rogalami... były nadziewane nawet marmoladą! Biały mak kupuję już w lipcu, bo jesienią trudno dostępny. Używam sprawdzonego tureckiego maku. Sami ten mak prażymy, sami mielimy na trzech kamiennych walcach. Dodajemy do niego miód, tłuszcz, cukier, orzechy czy skórkę pomarańczy. Dlatego te rogale nazwałem swoim imieniem i "podpisuję się" pod nimi - przekonuje.

Rogale Marcina piecze się tutaj przez cały rok. Nie da się jednak ukryć, że długie kolejki ustawiają się pod cukiernią szczególnie w listopadzie. Za rogalami klienci stoją od samego rana. Głogowian nawet epidemia koronawirusa przed tym nie powstrzymała. Przed rokiem też wyszli z domów, by kupić pyszne rogale. I tak od 21 lat. - W czasie epidemii, czasie kryzysu, chcieliśmy sobie trochę osłodzić życie w tak ważnym dla nas Polaków dniu. To tradycja - nie ukrywa Meryk. Z pewnością podobnie będzie teraz. Cukiernie, znajdujące się przy ulicach Morcinka, Saturna oraz na Rynku będą otwarte od godz. 8 do ostatniego klienta. - Rogale będziemy piekli przez cały dzień - aż do ostatniego klienta. Każdy dostanie od nas ciepłego i świeżego rogala. A jak będzie zimno i będziecie stali w długich kolejkach, to na koszt firmy poczęstujemy was gorącą kawą - zaprasza, by w tym dniu ich odwiedzić. Niestety na stacjach drożeją paliwa, w hurtowniach artykuły spożywcze, to i rogale będą droższe niż jeszcze kilka miesięcy temu. Za ich kilogram trzeba zapłacić 48 zł za kilogram. - Będziemy robić różne rogale - mniejsze i większe - na każdą kieszeń. By każdy z nas mógł sobie na zakup pozwolić. Wtedy ich cena za sztukę będzie się wahała w granicach 3 - 6 złotych - wylicza cukiernik. Jedno jest pewne: wszystkie ręce na pokład. Piec i sprzedawać rogale tego dnia, od rana do nocy, będzie blisko 30 osób. Cała załoga.
RED

(Grażyna Hanuszewicz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%