Zamknij

Trzy lata po pożarze składowiska w Jakubowie. Ruszył proces. A bracia G. nie przyznają się do winy

13:47, 25.11.2021 Grażyna Hanuszewicz Aktualizacja: 13:47, 25.11.2021
Skomentuj

Dziś (25.11.) przed Sądem Rejonowym w Głogowie stanęło sześć osób oskarżonych o przestępstwa przeciw środowisku i bezpieczeństwu powszechnemu, w tym rodzina G. z Nielubi. Chodzi o nielegalne składowiska odpadów niebezpiecznych w Głogowie przy ul. Południowej oraz w innych miejscowościach i o pożar jednego z nich w Jakubowie w gminie Radwanice.

Prokuratura Okręgowa w Legnicy aktem oskarżenia objęła 6 osób, w tym Jarosława G., właściciela tych składowisk. Został oskarżony o prowadzenie wszystkich ujawnionych składowisk wspólnie z ojcem Januszem G., znanym w regionie działaczem sportowym i przedsiębiorcą (materiały wobec niego wyłączono do odrębnego postępowania).

- W wyniku śledztwa ujawniono, że w 2016 roku właściciel firmy budowlanej Janusz G. nie posiadając wymaganej decyzji Starostwa Powiatowego w Polkowicach na magazynowanie odpadów, rozpoczął ich składowanie na dwóch wydzierżawionych działkach w Jakubowie - informuje Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy, wyjaśniając, że mimo starań takiego pozwolenia nie otrzymał, gdyż działki nie spełniały wymogów do zbierania tam odpadów. Jednak składowisko powstało i działało do lipca 2018 roku, a zarządzał nim Jarosław G. - Badanie pobranych próbek odpadów z tego składowiska pozwoliło na ustalenie, że w zgromadzonych tam pojemnikach znajdowały się także odpady niebezpieczne w postaci farb, lakierów oraz tworzyw sztucznych. Gromadzenie ich tam, według prokuratury, obniżyło jakość wody, powietrza, powierzchni ziemi oraz zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach. Ani on, ani jego ojciec, nie wykonali decyzji wójta gminy Radwanice nakazującej usunięcie tych odpadów aż w końcu 24 lipca 2018 roku doszło do pożaru. Prokurator oskarżył właśnie Jarosława G. o jego spowodowanie.

Natomiast od marca 2017 roku pojemniki z Jakubowa wywożono do Głogowa, na teren działki przy ul. Południowej należącej do krewnej G. Janusz G. nie otrzymał także zgody na zbieranie tych odpadów w tym miejscu. Jednak na składowisko trafiły odpady nie tylko z Jakubowa, ale także z innych źródeł. Według prokuratury Jarosław G. kierował transportem, pracami i przyjmowaniem odpadów w to miejsce, a także przyjmował wynagrodzenie za pracę. Wszystko to, zdaniem prokuratury, odbywało się z pogwałceniem przepisów o ochronie środowiska. Ustawy o odpadach oraz przepisów o ochronie przeciwpożarowej. - Istnienie tego nielegalnego składowiska odpadów organy ścigania ujawniły 11 maja 2017 roku podczas przeszukiwania tej posesji, na której zastano znaczne ilości odpadów płynnych i stałych, a w tym ok. 3 miliony 400 tysięcy litrów odpadów w tysiąclitrowych pojemnikach typu mauser oraz w beczkach - informuje prokurator, dodając, że w przeważającej części odpady te są niebezpieczne, w tym są substancje ropopochodne, farby, rozpuszczalniki. Ponadto większość z pojemników była rozszczelniona, co powodowało wysięki. Zbiorniki nie posiadały zabezpieczeń przed deszczem, więc trucizna wpływała do studzienek burzowych i dalej płynęła do Odry. Jarosław G. jest więc także oskarżony, że doprowadził do zanieczyszczenia wody, powietrza i powierzchni ziemi przez różnego rodzaju niebezpieczne substancje. Według biegłych w latach 2017 - 2019 istnienie tego składowiska przy ul. Południowej mogło spowodować istotne pogorszenie jakości środowiska oraz zagrażać ludziom, choćby w przypadku pożaru takiego jak w Jakubowie. Mimo wydanego przez urząd miasta nakazu usunięcia beczek, panowie G. tego nie zrobili.

Jeszcze we wrześniu 2019 roku, gdy gmina miejska już monitorowała składowisko przez całą dobę, próbowano przetransportować na nie beczki z kwasem azotowym i siarkowym oraz substancjami ropopochodnymi z innego nielegalnego składowiska w Przychowej w gminie Ścinawa. Wtedy zatrzymano na gorącym uczynku trzech mężczyzn: Łukasza G., który kierował transportem oraz kierowcę samochodu dostawczego Jerzego K., a także Marka N., który dokonywał wyładunku. Wszyscy trzej są oskarżonymi w tej sprawie.

Jarosław G. jest oskarżony o dokonanie łącznie siedmiu przestępstw, właśnie składowania i transportu tych odpadów niebezpiecznych bez wymaganego pozwolenia wbrew przepisom, narażenie całej okolicy na zanieczyszczenie i niebezpieczeństwo pożaru lub eksplozji, a także dopuszczenie do pożaru w Jakubowie. - Na poczet kar i roszczeń o naprawienie szkody prokurator dokonał zabezpieczeń majątkowych na jego mieniu na łączna kwotę 860 tys. zł, w tym samochodów i nieruchomości. Wszystkim oskarżonym, w tym zwłaszcza Jarosławowi G. grożą surowe kary pozbawienia wolności - poinformowała prokurator Lidia Tkaczyszyn.

Dziś (25.11.) przed Sądem Rejonowym w Głogowie stanęło więc sześciu oskarżonych. To początek procesu. Bracia G. chcieli jego odroczenia ze względu na to, że dwa dni temu zmienili adwokata. A ten nie zdążył się zapoznać ze aktami. Sąd się na to nie zgodził. Oskarżycielami posiłkowymi zostali KGHM i gmina miejska Głogów. Miedziowa spółka domaga się nawiązki w kwocie 100 tys. zł. To nawiązką za poniesione straty w czasie pożaru w Jakubowie, gdy trzeba było przerwać działalność szybu i wywieźć 342 górników. A miasto 296 tys. zł odszkodowania. Podczas pierwszej rozprawy bracia G. nie przyznała się do winy.
RED

(Grażyna Hanuszewicz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%