- Jest coraz gorzej - nie ukrywają. Pani Wiesława (66 l.) od ponad 20 lat prowadzi biznes na miejskim targowisku przy ul. Saturna na osiedlu Kopernik. Sprzedaje odzież, przede wszystkim taką dla seniorów. A tych w sklepie mało. Wczoraj (5.05.) utarg wyniósł niecałe 100 zł. - Sprzedałam raptem trzy rzeczy - wylicza. Ostatnie kilka tygodni, z przymusu związanego z rządowymi ograniczeniami, sklep był zamknięty.
Przyznaje, że epidemia koronawirusa może doprowadzić do likwidacji jej sklepu. - Jest naprawdę ciężko zarobić na opłaty. Wstrzymałam dostawy nowego towaru. Ludzie boją się, siedzą w domach i liczą każdy grosz. Dla mnie ten biznes był dodatkiem do skromnej emerytury - dodaje.
Kiedy pani Wiesława myśli o zwijaniu biznesu, inni to robią. Pustych lokali przybywa. Ostatnio zwolnił się kolejny, gdzie przez ostatnie lata dorabiano klucze. - Jednak to branża odzieżowa najbardziej ucierpi. Jak nawet w galeriach handlowych pustki, to co my mamy powiedzieć? Może uda się wytrwać do wakacji - słyszymy w następnym z nich.
Problem mają też kosmetyczki czy fryzjerzy. Oni wciąż są zamknięci na przysłowiowe cztery spusty. Liczą straty. Nawet w kwiaciarniach mniejszy ruch. - Miasto powinno wszystkich, bez wyjątku i zbędnej biurokracji, zwolnić z podatku od nieruchomości - sugeruje jedna z kwiaciarek.
Przedsiębiorcy, ale i klienci, nazywają te pawilony "umieralnią". I z uśmiechem na twarzy wspominają tylko to, co było kilka lat temu. Kiedy były tam tłumy i zarobić można było na godne życie.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz