O Ukrainkach, które lepią khinkali, zrobiło się głośno w całej Polsce. Telefony się urywają. - To co się dzieje, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania - mówią uchodźczynie mieszkające w głogowskim teatrze. Dziennie lepią 500 takich pierożków.
Ukrainki, które schronienie znalazły w teatrze im. Andreasa Gryphiusa w Głogowie, wpadły na pomysł, że mogłyby swoje pierożki sprzedawać. Kierownik teatru Michał Wnuk umieścił informację na swojej prywatnej stronie na FB: Katia, Olga i Ludmiła robią przepyszne khinkali. Jeśli chcecie pomóc dziewczynom i ich dzieciakom, chętnie wam ugotują - rozgłosił. Ten post obejrzało 1 mln 200 tysięcy osób. Na pierożki gruzińskie trzeba czekać w kolejce. Ludzie dzwonią z całej Polski, z Gdańska, Białegostoku, Poronina. Ci z Lubina czy Polkowic sami po nie przyjeżdżają.
Mówią, że cały sekret polega na odpowiednim doborze produktów. Khinkali to specjalnie zawinięte pierożki z mięsem wieprzowo-wołowym oraz indyczym, z cebulką. W środku tego woreczka robi się pyszny rosołek. Panie z Ukrainy zaproponowały 1 zł za 1 pierożek, ale są ludzie, którzy dają więcej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz