Ośrodek, gdzie znajduje się nocna i świąteczna opieka zdrowotna przy ul. Kościuszki w Głogowie pęka w szwach - w ostatni weekend w kolejce do lekarza trzeba było czekać nawet kilka godzin. W sobotę (25.01.) padł niechlubny rekord - w dobę przyjęto aż 206 pacjentów. Od rana do nocy. Diagnozy były różne, ale przede wszystkim dotyczyły przeziębień, grypy i anginy. - Tragedia - nie ukrywa kierownik Helena Kijanko-Link. - Często zapominamy, że to nie przychodnia zdrowia - dodaje.
Pomoc czynna jest każdego dnia w godz. 18-8, a w weekendy cały czas. Okazuje się, że w tygodniu ludzie ustawiają się w kolejkach już od godz. 16. - Często tłumaczą, że lekarz rodzinny ich nie przyjął i tutaj szukają pomocy - mówi Kijanko-Link. Nikogo nie odsyłają z kwikiem. Choć mogliby, bo przecież lekarz powinien tam przyjmować tylko w razie nagłego zachorowania lub nagłego pogorszenia stanu zdrowia. - Pacjenci są jednak bardzo roszczeniowi. W oczekiwaniu na lekarza potrafią być wulgarni. Inni przychodzą tylko po to, aby lekarz wypisał im receptę. Jeszcze inni na kontrolę. Mówią też, że to pogotowie odsyła ich na pomoc wieczorową. Wtedy nasz lekarz musi jechać na wizytę domową - załamuje ręce.
Tylko w grudniu przyjęto ponad 2000 pacjentów. Lekarze odmawiają dyżurów. Trzech z nich jest z Głogowa, pozostali dojeżdżają nawet z Wrocławia. - Mówią, że w Legnicy czy Lubinie jest o połowę mniej pacjentów. Zdarza się, że u nas w Głogowie przez cała noc nie mają nawet żadnej przerwy - tłumaczy.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz