Przypomnijmy, że dwie głogowianki stanęły przed sądem pod zarzutem organizowania nielegalnych demonstracji na ulicach Głogowa w 2020 roku: tzw. cichego marszu 28 listopada oraz "Idziemy po wolność, idziemy po wszystko" 13 grudnia. W grudniu zeszłego roku Sąd Rejonowy w Głogowie uznał je za winne tego zarzutu.
Uznał, że co prawda zorganizowały nielegalną demonstrację, lecz odstąpił od wymierzania im kary sądowej za ten czyn oraz zwolnił je od jakichkolwiek kosztów sądowych. Sędzia wyjaśnił, że jego decyzja jest podyktowana tym, że mimo wszystko została naruszona ustawa o zgromadzeniach - gdyż organizatorki przed demonstracją nie zawiadomiły prezydenta miasta. Sąd nie przyjął wyjaśnień obwinionych pań, że było to spontaniczne zgromadzenie. Jednocześnie wyjaśnił, że odstąpił od ich karania, gdyż była to sytuacja wyjątkowa i wyjątkowy powód, dla którego zgromadzenie zostało zorganizowane.
Obie głogowianki czują się całkowicie niewinne i odwołały się od tego wyroku głogowskiego sądu. 8 marca w Dzień Kobiet akurat apelacja jednej z nich była rozpatrywana przed sądem w Legnicy. Decyzja jest taka, że wyrok sądu z Głogowa został podtrzymany. - Nadal jestem winna - z przykrością nas poinformowała. Apelacja drugiej głogowianki ma być rozpatrywana pod koniec marca.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz