W kolejce po paszport w punkcie w głogowskim rauszu trzeba się ustawić o północy. Oczywiście stoi się na dworze. Jest komitet kolejkowy, są płatni "stacze", bo tutaj trzeba spędzić wiele godzin, a nie każdy ma możliwość i siły. A i tak nie ma pewności, że da radę złożyć wniosek albo odebrać paszport. - To masakra, komuna wróciła - mówią zdenerwowani petenci.
Takie jest ich odczucie, bo tu się stoi godzinami, pół nocy i pół dnia, żeby załatwić potrzebny dokument. - To całkowity brak organizacji - mówią petenci. Taka sytuacja jest praktycznie od kilku tygodni i nie mija, a wręcz jest coraz gorzej, gdyż w kolejce ustawia się coraz więcej ludzi i coraz trudniej załatwić formalności związane z uzyskaniem paszportu. Petenci się denerwują, są oburzeni organizacją, gdyż nie rozumieją dlaczego nie można zorganizować pracy tego urzędu bardziej cywilizowanie. - Dlaczego nie ma żadnych zapisów, dlaczego nie ma numerków, dzięki którym nie musielibyśmy czekać tyle godzin na dworze?
Z kolei urzędniczki w tym biurze mówią, że pracują tyle, ile mogą - są dwie i dziennie każda z nich może obsłużyć ok. 15 osób, nie więcej. Jest także trzecia pani, lecz ona tylko udziela informacji. Czyli szansę na załatwienie sprawy ma 30 osób dziennie, a stoi tu w kolejce kilka razy więcej. Punkt paszportowy co prawda działa w ratuszu w Głogowie, lecz pod urząd miasta nie podlega - jest to placówka wojewódzka. - Taka sytuacja jak w Głogowie jest praktycznie w całym kraju. Także we Wrocławiu są kolejki, gdyż tyle ludzi stara się o paszporty - poinformowano nas w biurze prasowym wojewody dolnośląskiego. RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz