Weterynarze wzywają do kastracji oraz sterylizacji psów i kotów

Kilka dni temu grupa młodych ludzi uratowała sześć szczeniaków w Grochowicach, które utknęły w kanale burzowym. Ale weterynarze zwracają uwagę na to, że takich przypadków, gdy psy pozostawione są same sobie jest więcej. Nie tylko na wisach, także w mieście.

- Powinno nas to skłonić wszystkich do refleksji - uważa Karolina Potera - Kozar z przychodni Orivet. - Ile zwierząt umiera rocznie w naszym kraju z podobnych powodów? Przecież problem dotyczy nie tylko szczeniąt, ale również kociąt. Jak wiele ślepych miotów jest usypianych, a co gorsza porzucanych lub topionych? Niestety statystyki są okrutnie wysokie - alarmuje.

Apeluje, aby zadbać o swoje zwierzęta domowe, bo w schroniskach zaczyna brakować wolnych miejsc. - Przecież na te wszystkie problemy jest jedno rozwiązanie - kastracja i sterylizacja zwierząt w młodym wieku. Świadomość i odpowiedzialność za zwierzę powinna być szersza. Niestety na kiepskim poziomie jest też edukacja młodzieży w tym temacie. Większość ludzi nie odróżnia pseudohodowli od prawdziwej hodowli, ponieważ oszuści wystawiają fałszywe certyfikaty, żądają za szczeniaki coraz wyższych cen, zakładają własne stowarzyszenia i sprytnie omijają przepisy prawne - mówi Potera-Kozar.

Opowiada, że niestety często trafiają do nich suczki i kotki, które rodzą już 2-3 dzień i bardzo cierpią z powodu powikłań okołoporodowych. -Nie szkodzi przecież nawet jak jeden nie przeżyje, to resztę można sprzedać za kilka stówek na znanym portalu. Do odpowiedzialności zazwyczaj nie poczuwają się też właściciele psów i kotów płci męskiej, które często poruszają się luzem po okolicach miejsca zamieszkania. Takie zwierzaki zapładniają dużo więcej suk i kotek, niż jedna suczka lub kotka urodzi młodych w ciągu całego swojego życia. Ale po co kastrować? Biega sobie, szczęśliwy jest, mi do domu problemu w postaci niechcianego miotu nie przyniesie, a że przyczynia się do zwiększania problemu bezdomności zwierząt w Polsce - nie ukrywa.
MK