Obecnie mamy 12 potraw, bo jest 12 apostołów, 12 miesięcy w roku, jednak dawniej liczba dań na wigilijnym stole zależała od jednego podstawowego czynnika - zamożności. - Generalnie dania miały być z tego, co daje nam ziemia - mówi Anna Wawryszewicz z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Głogowie.
-Potrawy oczywiście musiały być postne. Starano się, żeby na stołach pojawiła się jakaś ryba, ale niekoniecznie był to karp. Były szczupaki czy śledzie - opowiada etnografka. Skąd sią zatem wziął karp na naszych stołach? - To powojenny zwyczaj, trochę PRL-owski, ale nie znaczy, że wcześniej karpia nie było. Był, ale nie kojarzono go z Wigilią tak, jak obecnie.
Potrawy wigilijne miały być związane z wierzeniami i symboliką. - Wigilia miała być dniem zadusznym. W obrzędowości niektóre rośliny, np. groch, fasola czy mak, są związane z wierzeniami i duszami, które przychodzą do nas podczas świąt. Potrawy były zanoszone na groby zmarłych. Druga rzecz, to w zależności od regionu, skąd wywodzą się nasi dziadkowie, to takie później potrawy królują na stole. Dziś na jednym stole może być kresowa kutia, pierogi z makiem, z kapustą. Jedni jedzą barszcz z uszkami, inni zupę grzybową albo zupę śledziową. Tak naprawdę potrawy, które mamy obecnie na stołach są efektem mieszania się rodzin i tradycji - wyjaśnia.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz