Wśród nauczycieli jest obawa przed COVID 19. Ale nie chcą powrotu do zdalnego nauczania

- Jest obawa - nie ukrywa Anna Chrzanowska-Kuzyk, prezes głogowskiego oddział Związku Nauczycielstwa Polskiego. W Głogowie mamy pierwsze zakażenia COVID 19 w szkołach podstawowych. Chodzi o dwóch uczniów. Ale to nie jedyny problem, bo w ślad za tym idzie też duża liczba dzieci i nauczycieli objętych kwarantanną.

Prezes przypomina, że znaczna część kadry pedagogicznej zakwalifikowana została do tej "wysokiego ryzyka" - ze względu na wiek. - Wydaje mi się, że mimo wszelkich starań, nie jesteśmy w stanie uniknąć zakażeń. Nauczyciele się obawiają jesieni, ale też rozumieją rodziców. Wiedzą, że pozostanie dzieci w domach, to dla nich zbyt duży kłopot - tłumaczy.

Zaznacza, że nie ma też mowy o powrocie do zdalnej nauki. - Wiosna pokazała, że przede wszystkim dzieci tęsknią za sobą. Zamknięcie ich w domach nic nie rozwiązuje. Poza tym wówczas rodzicom przysługiwał zasiłek tylko dla dzieci do 9 roku życia. A co z pozostałymi? Rodzice muszą pracować. Sami nauczyciele też zauważali, że stacjonarna nauka jest zdecydowanie dla nich lepsza - wolą swój czas poświęcić uczniom w szkołach. Nie przed komputerami. Bywały z tym problemy. Okazywało się, że nie wszyscy mają do nich dostęp - dorzuca prezes.

Jednak większa liczba zakażonych uczniów może w pewnym sensie doprowadzić do paraliżu szkół. - Teraz mówimy o dwóch uczniach i ponad setce osób w kwarantannie. Obawiam się, że może dojść do takiej sytuacji, że jednak skala tego zjawiska będzie po prostu zbyt duża. Nie wyobrażam sobie, żeby ze szkoły, na jakiś czas, wyłączyć kilka klas - zastanawia się. I ma nadzieję, że ten czarny scenariusz nigdy nie dojdzie do skutku.
RED