Zamknij

Za murami głogowskiego zakładu karnego przyjął trzy sakramenty... chrzest, komunię i bierzmowanie

13:14, 06.10.2019 Mateusz Komperda Aktualizacja: 13:15, 06.10.2019
Skomentuj

Bez tłumu gości, bez prezentów i przyjęcia z rosołem. Środek tygodnia, sala widzeń, kilkunastu więźniów, przygotowany w kilka minut ze stołów ołtarz. Krótko przed godziną siedemnastą przed bramą przy ul. Lipowej na wejście czeka odświętnie ubrane małżeństwo. To Krystyna i Józef z Wrocławia, mają tremę, pierwszy raz są w takich okolicznościach. Będą chrzestnymi i świadkami. Ten, który ma za chwilę otrzymać trzy sakramenty pojawił się w ich życiu przypadkiem, prawie go nie znają. - Trzeba z człowiekiem być, tak... zastanawiałam się, czy wiem, co robię... - Krystyna Fiąsek jakoś się trzyma, jej mąż co chwilę ociera łzy. Mężczyzna jest wolontariuszem, pomaga zagubionym ludziom. - Proszę wchodzić - strażnik rozpoczyna procedurę. I aż trudno uwierzyć, że ta podniosła w normalnym życiu uroczystość, kiedy zjeżdżają się rodziny, jest radość , bukiety teraz odbędzie się tu - za kratami. Najpierw jednak trzeba się wylegitymować, przejść przez bramę, później też przez bramkę do wykrywania niebezpiecznych przedmiotów...

Krzysztof Drzygiel już czeka. Na tyle, na ile jest to możliwe za więziennym murem, jest gotowy do najważniejszego dnia w swoim życiu. Biała koszula zastępuje i symbolizuje wszystko to, co przy chrzcie, komunii św. i bierzmowaniu jest ważne. Jego historia jest krótka i bolesna - przyszedł na świat jako ten, któremu szczęście nie było pisane. Nie miał kochających troskliwych rodziców. Od kiedy cokolwiek pamięta, był tylko w domu dziecka. Nie ma nikogo bliskiego. Cały dotychczasowy świat to uzależnienie od alkoholu, wyroki, zakłady karne i bezdomność. - Raz było gorzej, raz lepiej. Gdzieś tam w środku czułem, że chciałbym być ochrzczony, zdarzało się, że zaglądałem do kościoła, modliłem się, ale i tak żyłem dalej jak chciałem, czyli byle jak. Pierwszy raz poszedłem siedzieć w 1987 roku za pobicie milicjanta, kolejne wyroki leciały jeden po drugim - wspomina. Jakiś czas temu został wyrwany z pijackiej matni przez wrocławskiego filantropa Pawła Durkiewicza, który znalazł go w pustostanie. Był wtedy na totalnym dnie. I to był początek jego nowego życia. Trafił do Głogowa i tu poznał kapelana więziennego ks. Sebastiana Kluwaka. Przygotowania do przyjęcia sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego trwały kilka miesięcy. Zgodę na - trzy w jednym - musiał wydać biskup diecezjalny.

- Chrzest nie jest zabawą, nie zdradzisz Jezusa? - upewniał się ks. Sebastian i podkreślał - chrzest zmyje z ciebie wszystkie dotychczasowe grzechy. - Bardzo żałuję, że tyle lat zmarnowałem - Krzysztof wyznał przed kolegami, a kapelan poprosił, aby teraz modlił się za niego i innych ludzi. Kilka minut później mężczyzna przyjął trzy sakramenty. Bez fanfar i gratulacji, po prostu otrzymał to, czego zapragnął i w co uwierzył mając za sobą kawał złego życia. - Tylko od ciebie zależy, co teraz z tym zrobisz - przypomniał na koniec ks. Sebastian.
DAB

(Mateusz Komperda)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%