Zakończył się proces sądowy byłej posłanki Ewy Drozd przeciwko Andrzejowi Radomskiemu

Proces trwał od roku. Zakończył się dzisiaj (26.11.), a za tydzień sąd wyda w tej sprawie wyrok. Andrzeja Radomskiego na rozprawie nie było, za to obecna była jego prawniczka. Przyszła Ewa Drozd ze swoim prawnikiem.

Sprawa jest z jej powództwa prywatnego, została wyłączony z jawności, więc nie można się dowiedzieć, co się dzieje za zamkniętymi sądowymi drzwiami, ale wyrok będzie jawny. Przypomnijmy, że była posłanka domagała się 50 tys. zł z przeznaczeniem na cele charytatywne oraz przeprosin w tygodniku lokalnym Głos Głogowa.

Początkowo, na łamach mediów, Radomski tłumaczył się, że ktoś włamał się na jego konto na Facebooku i obraził posłankę w jego imieniu. Natomiast w sądzie dowodził, że ktoś utworzył jego fałszywe konto i się pod niego podszył.

Przypomnijmy, jak to było. W październiku 2017 r. zamieściła na swojej stronie artykuł o głogowskim nauczycielu, który poprowadził lekcję o konstytucji, a artykuł był okraszony jego zdjęciem, na którym trzymał konstytucję. W nocy pod jej wpisem pojawi się wpis Andrzeja Radomskiego (który wtedy jeszcze nie był radnym powiatowym): Taka sama k... jak pani, pani Ewo, wstyd dla naszego miasta dla pani i dla innych wykorzystujących dzieci. Jesteście jak obżydliwe pedofile, dziecka bym wam nie powierzył (pisownia oryginalna).

Po rozprawie mecenas Krzysztof Gągół, adwokat Ewy Drozd, powiedział, że spodziewa się sprawiedliwego wyroku, tym bardziej, że Andrzej Radomski nadal obraża przez internet, na co podał przykłady. Nie wykluczył wytoczenia kolejnej sprawy, tym razem w sądzie cywilnym, a nie karnym, o odszkodowanie lub przeprosiny za naruszenie dóbr osobistych byłej posłanki.
DN