Sześć miesięcy pozbawienia wolności, ale zawieszonych na dwa lata. To wyrok na przedsiębiorcę, który nachodził i nękał byłą żonę oraz syna. Gdyby w trakcie epidemii covida nie zaostrzono przepisów w sprawie stalkingu, to być może nawet w ogóle nie stanąłby przed sądem.
Skargę na zachowanie przedsiębiorcy polegające na uporczywym nękaniu jej oraz syna złożyła do prokuratury była żona.
Sad uznał przedsiębiorcę winnym przestępstwa z art. 190a par. 1, czyli uporczywego nękania, które wzbudza w ofierze poczucie zagrożenia i poniżenia, a także narusza jej prywatność. Skazał go za to na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Ma być także pod dozorem kuratora sądowego, który ma sprawdzać, czy już nie popełnia przestępstwa.
- Wina tego pana nie budzi wątpliwości - podsumował sędzia Daniel Ludwiczak. - Już ojciec oskarżonego wskazał, że to małżeństwo nie funkcjonowało, a gdy żona mówiła mężowi, że nie chce z nim mieć kontaktów, to on nie chciał tego przyjąć - sędzia tłumaczył, że w tym przypadku motywacja męża nie ma znaczenia. Niezależnie od tego, po co przychodził do domu żony i po co do niej dzwonił czy pisał, to jednak pewna granica została przekroczona.
- Żona wystąpiła do prokuratury o ochronę, a on dostał dozór policji za swoje uporczywe zachowanie. Miał także zakaz kontaktowania się z nią oraz ze swoim synem - mówił sędzia. Podkreślił, że niedawno - w trakcie pandemii - nastąpiło w naszym kraju zaostrzenie przepisów pod tym względem.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz