Zamknij

Zdobyć świata szczyt! Ten człowiek chodzi po górach od 42 lat. Zobacz, gdzie był 

12:53, 28.03.2019 Wojtek Olszewski Aktualizacja: 13:06, 04.04.2019
Skomentuj

Najpierw był Sczeliniec Wielki i Góry Stołowe, potem Beskidy, Tatry Polskie i Słowackie i Bieszczady. Po wielu latach nadszedł czas na Dolomity, Alpy i upragnione Himalaje. Andrzej Funka z Nowego Tomyśla w tym roku kończy 58 lat i wciąż stawia sobie nowe cele w górskiej przygodzie.

Andrzej Funka na wierzchołku Mt. Blanc.

Po górach chodzi od 42 lat. Pasję zaszczepił w nim wychowawca z liceum Jerzy Konecki. Przez lata maszerował, pokonywał szlaki, zdobywał szczyty polskie, czeskie i słowackie. Kiedy przekroczył 50-tkę postanowił wejść wyżej. Cel - Mount Blanc. Przygotowania trwały kilkanaście miesięcy. Bieganie, wchodzenie w rakach, także po lodospadzie w okolicach Morskiego Oka. To elementy treningu, które przydały się przy zdobywaniu najwyższego szczytu Europy. Pomógł jeszcze Ryszard Bronowicki, znany biegacz z Nowego Tomyśla, który nauczył go biegać i Ryszard Gajewski, zdobywca ośmiotysięczników, przewodnik w górach wysokich. - Było warto - mówi dziś Andrzej Funka.

Widok spod High Camp-u na zboczach Mera Peak w Himalajach. Z prawej strony widać Mt Everest i Lhotse.

Wspomina, że wejście na Mount Blanc i zejście z tej góry zajęło kilkanaście godzin. - Szlak przed szczytem miał miejscami szerokość zaledwie około 120 cm. Trzeba było cały czas uważać, a tam szczególnie - opowiada. Istotna jest również pogoda, bo tylko jeżeli dopisze, można podziwiać zapierające dech w piersiach widoki. Dziś Andrzej Funka prezentuje zdjęcia na wystawach, które organizuje. Ma się czym pochwalić, bo był również w Himalajach. Jesienią 2013 roku spędził tam miesiąc. Pierwszym celem wyprawy było dotarcie do podnóża Mt. Everestu i do historycznego Everest Base Campu, zobaczyć też jak wstaje słońce nad Mt. Everestem, a drugim celem była góra Mera Peak o wysokości 6,5 tys. metrów. Mera Peak nie udało się jej zdobyć, bo tuż przed atakiem szczytowym nabawił się skręcenia kręgosłupa i musiał zostać w obozie na wysokości 5,8 tys. metrów. - Na górę wszedł mój towarzysz wyprawy - wspomina. Widoki i tak były niesamowite. Widać było stamtąd pięć ośmiotysięczników - Mt. Everest, Lhotse, Makalu, Cho Oyu oraz Kanczendzongę.


Tak wstaje słońce nad Mt.Everestem - wierzchołek z chmurką. Widok z wierzchołka Kala Pattar.

Andrzej Funka rok wcześniej, bo w 2012 roku udał się na wyprawę, której celem była alpejska góra Matterhorn o wysokości ponad 4 tys. 478 metrów, najbardziej znana górska piramida po szczycie K2. Góra ta cieszy się ogromną sławą poprzez piękny kształt, ale zarazem cieszy się złą sławą, gdyż przy próbach jej zdobycia zginęło już ponad 500 osób. Najbardziej klasyczna droga na szczyt wiedzie przez ostrą krawędź. Same pionowe ściany sięgają czasem nawet 2 kilometrów. Szczytu nie udało się jednak zdobyć. - Na 120 metrów przed nim nastąpiło gwałtowne załamanie pogody, ściana zaczynała szybko pokrywać się lodem... Nie warto było ryzykować, bo mogliśmy zginąć - wspomina. To był jednak kolejny czarny dzień w historii Matternhornu gdyż kolejny wspinacz zginął tego dnia...

Widok ze szczytu Mt. Blanc. Zejście z najwyższej góry starego kontynentu odbywa się ścieżką o szerokości 120 cm, po obu jej stronach są strome ściany, z lewej liczy ponad 2 tys. metrów. Na zdjęciu czterech schodzących Japończyków.

W górach bywa od czterech do sześciu razy w roku. Z reguły to weekendowe wyjazdy, podczas których czasami bierze udział w biegach górskich. Od 2011 roku zaliczył ich już około 40 maratonów i ultramaratonów, z czego tylko 15 szosowych, klasycznych maratonów, reszta to właściwie tylko góry, przeważnie ultramaratony, także takie po 110 km. W 2015 r. znowu wrócił pod Mount Blanc. Jednak nie po to, by wchodzić, ale by obiec szczyt. Dystans trasy ultramaratonu UTMB, w ramach słynnego święta ultramaratończyków - cyklu biegów Ultra Trail di Mt Blanc liczy około 171 km, a Andrzejowi Funce udało się pokonać krótszy bieg tego cyklu na dystansie 101 km, przy ponad 6100 m podejść i tyle samo zbiegów. Podkreśla, że trzeba mieć świadomość własnych ograniczeń kondycyjnych i zdrowotnych. Warto na początek zacząć od Tatr. Liczy się wytrzymałość, a pokonanie chociażby tatrzańskich dolin oraz podejść na szczyty i powrotu może wymagać nawet 10 godzinnego marszu połączonego ze wspinaczką. - Siły trzeba zachować do końca. Większość ludzi o tym nie pamięta - mówi na koniec pasjonat gór. 

RR

Via ferrata delle Mescules - pionowe ściany Dolomitów. To coś, co fascynuje Andrzeja Funkę nieustannie i będzie tam wracał.
(Wojtek Olszewski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%