Na cmentarzu na Brzostowie ludzi coraz więcej. Przynoszą znicze i kwiaty. Wrzucają pieniądze do skarbonki Fundacji Hospicjum Głogowskie, ale i do garnuszków żebrzących na tej nekropolii. Jedna z nich kobieta, jak twierdzi pochodząca z Rumunii, płacze i błaga o pomoc. - Jestem po wypadku, matka mi też umiera - żali się 30-latka. Opowiada, że przyjechała tutaj z Zielonej Góry. Ktoś się zatrzymuje, wrzuca do kubka po kawie ze stacji Orlen dwa złote. Kłania się w pas.
Za chwilę podbiega starszy mężczyzna i krzyczy. - Czemu okłamujesz ludzi? - pyta. - Przecież widziałem, jak wysiadasz z samochodu. Przywieźli cię tutaj, abyś żebrała. Szłaś, nie kulałaś. Nie pierwszy raz, bo byłaś pod kościołem na Piastowie na rękach z małym dzieckiem - wykrzykuje w głos. Ludzie się zatrzymują, przyglądają i kiwają z niedowierzania głowami. Kobieta nagle ucieka, chowając się wzdłuż cmentarnych alejek. Mężczyzna wyciągnął telefon, zadzwonił na policję. Za żebranie w miejscu publicznym grozi kara ograniczenia wolności, nagana lub mandat karny do 1 tys. 500 zł. RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz