W Wilkowie się urodził i wychował. Od blisko 20 lat jest strażakiem ochotnikiem i społecznikiem, działa na rzecz piłki nożnej. Tu prowadzi 10 ha gospodarstwo rolne, wychowuje dwójkę dzieci, od wiosny samotnie. Pani Weronika zmarła w marcu, w połowie swojej drugiej kadencji sołtysa. Mimo żałoby pan Grzegorz spontanicznie podjął po niej obowiązki.
- Żona zrobiła bardzo dużo i miała jeszcze parę planów. Mam jej kajecik, w którym zapisała, co chciała zrobić w następnej kadencji, zdecydowałem się to pociągnąć, żeby jej to dokończyć, żeby tej wioski nie zostawić - mówi.
Do tej pory w Wilkowie nie można było przeprowadzić wyborów, ale wieś nie została bez gospodarza. Pan Grzegorz po prostu robił co trzeba, współpracował z urzędem gminy, tak jak jego żona. Praca społeczna jest dla niego naturalna.
Poza doglądaniem gospodarstwa pracuje zawodowo, ale przez ostatnie cztery miesiące, nie oglądając się na nikogo, nie czekając na zachęty i podziękowania, sam kosił plac zabaw i boisko. Zajęć we wsi nie brakuje. Nie jest więc tak całkiem nowym sołtysem. - Chcę to dokończyć, zobaczyć jak to będzie przez te 2,5 roku, chcę zrealizować założenia żony, żeby była tam zadowolona - dodaje.
Wybory udało się w końcu przeprowadzić, ze względu na epidemię, pod gołym niebem. Grzegorz Ochałek dla wielu mieszkańców wsi był naturalnym kandydatem, wielu namawiało go do udziału w wyborach, radni z Wilkowa zachęcali. Nie odmówił.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz