Zamknij

Ojcowie grają, synowie trenują. Rosną nam kolejne pokolenia szczypiornistów

13:59, 26.09.2023 . Aktualizacja: 17:43, 26.09.2023
Skomentuj

Na razie to zabawa, na razie to fascynacja. Ale wzorców do naśladowania mają godnych – swoich ojców. W drużynie Chrobrego Głogów sporo młodej krwi, ale i tej doświadczonej, która doczekała się potomstwa. A to potomstwo o piłce ręcznej zapewne słyszało, gdy raczkowało. Kiedy wstało na równe nogi, to się dopiero zaczęło!

Okazało się, że dzieci chcą być jak rodzice. Ojcowie zarazili pasją synów, więc rosną nam kolejne sportowe pokolenia.

Rodzinna tradycja. Z dziadka na syna, z syna na wnuka

Pasja do piłki ręcznej w tej rodzinie narodziła się lata temu, ba z pół wieku temu. – Wszystko zaczęło się od ojca – wspomina początki przygody ze sportem Anton Otrezov, rozgrywający pochodzący tysiące kilometrów stąd, bo z dalekiego Stawropolu w Rosji.

Pamiętam z dzieciństwa, że tata trenował grupy młodzieżowe. Na przełomie lat 80 i 90-tych nawet był selekcjonerem reprezentacji, wcześniej zawodowym szczypiornistą. Zawsze z uwagą mu się przyglądałem

– opowiada 35-latek. Nie ukrywa, że pierwsze kroki stawiał na parkiecie, więc w hali czuł się jak w domu.

Nawet nie wiem czy ktoś musiał mnie szczególnie zachęcać do trenowania. Chyba ta przygoda się tak po prostu zaczęła – dodaje, że trwa przecież do dziś. Trzeba przyznać, że z sukcesami, bo w swojej bogatej karierze dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo Rosji, występował też w Lidze Mistrzów. Teraz, z wysokości trybun, do walki mobilizuje go syn Matvei – już tutaj u nas, bo w Głogowie.

To mój trzeci sezon w Chrobrym. Przypominają mi się obrazki z dzieciństwa: z tą różnicą, że teraz syn śledzi każdy mój krok. Jest nie tylko na meczach, ale i treningach – nie ukrywa wzruszenia Anton. Co więcej... Też zaczął grać w piłkę ręczną. – Trenuje w szkółce u Wojciecha Łuczyka. Jestem z niego dumny, bo ma tyle energii – chwali szczęśliwy tata. Może i młody Otrezov zrobi karierę – jak ojciec i dziadek – a może nie?

– Ważne, że uprawia sport, ma jakąś pasję. Na pewno ma również odpowiednie warunki fizyczne, by zostać szczypiornistą. Jak na swój wiek, to wysoki z niego chłopak. I skarbem jest jego lewa ręka – dodaje. Z uwagą na rozwój wnuka spogląda także dziadek chłopca.

– Podczas letnich wakacji żona z synem i córką, która ma dwa lata, pojechali do Rosji odwiedzić rodzinę. Matvei był u dziadka na zajęciach, a ten nie mógł się nacieszyć postępami, jakie robi – przytacza rozgrywający Chrobrego. Wygląda więc na to, że pokoleniowa tradycja w tej rodzinie nie zginie. I oby tak było.

 

Krzysiu w ręczną, Jasiu w nogę - niedaleko pada jabłko od jabłoni

Kolejnego przykładu na to, że zgodnie z staropolskim przysłowiem: niedaleko pada jabłko od jabłoni, nie trzeba daleko szukać. Trenuje piłkę ręczną następne pokolenie Stacherów! Rafała – ojca – kibicom Chrobrego nie trzeba przedstawiać.

To wręcz legenda głogowskiej bramki. Zawsze może liczyć na wsparcie fanów, ale także na doping żony Kasi, dzieci Krzysia (8 lat) i Jasia (5 l.). Ten pierwszy piłkę rzuca, drugi piłkę kopie.

– Sportowa z nas rodzina, bo wolny czas spędzamy aktywnie – Rafał wymienia nam długą listę dyscyplin... pływanie, tenis ziemny, jazda na rowerze i w koszykówkę pograją na boisku koło domu, dosłownie za płotem.

– I to cieszy. Chłopaków nie trzeba do niczego namawiać, z chęcią uczęszczają do akademii. Czasami zajęcia pokrywają się ze sobą w czasie, dochodzą moje treningi, więc dobrze, że w domu mamy mistrzynię organizacji... moją żonę! Chcesz wiedzieć, jak on to wszystko ogarnia? Dam ci ją do telefonu, posłuchaj!  – żartuje, bo faktycznie obowiązków jest sporo.


 

Ojciec i syn spełnili marzenia: Fajnie jest mieć wspólne pasje!

– Ojcowie dzieci dowożą na trening i je odbierają, podpatrują ich na zajęciach – zdradza nam Wojciech Łuczyk, bo właśnie pod jego wodzą, w akademii piłki ręcznej, rozwijają się obecnie synowie Rafała Stachery oraz Antona Otrezova.

– Myślę, że lepszych wzorców do naśladowania, jak właśnie utalentowani tatusiowie, nie mają! – żartuje. Choć i on – były wicemistrz Polski z Chrobrym Głogów i trener grup młodzieżowych tego klubu, może pochwalić się zdolnym synem. Bartosz gra obecnie w juniorach młodszych.

– Fajnie jest mieć wspólną pasję, pograć w piłkę, obejrzeć mecz w telewizji i podyskutować – nie ukrywa Wojciech Łuczyk. Wspólnie też spełnili swoje marzenie – pojechali na finałowy turniej Ligi Mistrzów do niemieckiej Kolonii.

– Coś pięknego. Bartek rzucił pomysł, mnie nie trzeba było długo namawiać. Te chwile na zawsze pozostaną w naszej pamięci, a zdjęcia już trafiły do rodzinnego albumu – przyznaje. Bo tych ojców i synów łączą silne więzi oraz sport – właśnie piłka ręczna.

(MK, fot. A. Starczewski, nadesłane)
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%