Zamknij

Kiedyś po placu chodziły kozy, a teraz jest siódemka. Wspomnień czar z okazji 50 - tki szkoły z Głogowa

17:01, 19.04.2024 . Aktualizacja: 18:33, 20.04.2024
Skomentuj

Ależ dużo miłych wspomnień przy okazji odwiedzin w dawnej szkole podstawowej... Ile ludzi się spotkało po latach... SP 7 w Głogowie świętuje swoje 50 – lecie i zorganizowała w swoich murach spotkanie dla absolwentów i byłych nauczycieli.

[ZT]156058[/ZT]

Jubileuszu ciąg dalszy. W południe była gala w teatrze, a po południu spotkanie w murach szkoły. Naprawdę bardzo dużo ludzi przyszło przypomnieć sobie, jak to było w siódemce. Młodzi i starsi. Byli nawet tacy, którzy pamiętali pusty plac przed zbudowaniem szkoły.

Tu się kozy pasły

- ktoś wspominał.

[FOTORELACJA]5369[/FOTORELACJA]

W latach 70. to była dyscyplina

Byłam tu nauczycielką od początku istnienia szkoły, jeszcze gdy w 1973 roku ją organizowaliśmy. Dyrektorką była moja koleżanka z liceum, bardzo wymagająca. Mieliśmy rygor i dyscyplinę. Ona siedziała cały dzień w szkole i wymagała, żeby inni też siedzieli. Rady pedagogiczne kończyły się o godz. 22. Nasza szkoła musiała być pierwsza we wszystkim

- wspominała Aniela Wachowska, która w tej szkole uczyła młodsze klasy oraz geografii. To były takie czasy, że nauczyciele robili sami po nocach pomoce dydaktyczne, a rodzice własnoręcznie malowali klasy.

Teraz szkoła jest ładna, ale wtedy też była

– uważa Aniela Wachowska. Zaraz po otwarciu szkoły zajęcia były organizowane na dwie zmiany, tak dużo było dzieci. Szkoła była przepełniona, a klasy były bardzo liczne.

Do mnie do pierwszej klasy zapisało się 40 uczniów. Ale proszę sobie wyobrazić, że dało radę prowadzić zajęcia, bo to byli bardzo dobrzy uczniowie, mądre dzieci, jak porównam to, co było potem, gdy odchodziłam w 1990 roku, i jak patrzę na to, co jest teraz

– wspominała nauczycielka. Jednak podkreślała, że przede wszystkim ważne jest to, że rodzice byli życzliwi i zaangażowani w życie szkoły. Pomagali we wszystkim w czym tylko mogli. Czasem też po nocach.

Całe osiedle przychodziło do szkoły

Piotr i Małgorzata Hebdowie przyjechali na urodziny szkoły z Polkowic, kiedy przeczytali gdzieś, że jest 50 – lecie.

Ja tu chodziłem od początku istnienia szkoły, do drugiej klasy przyszedłem

– pan Piotr odnalazł swoją dawną klasę, zasiadł w swojej dawnej ławce i zrobił sobie zdjęcie. Jego żona Małgorzata jest rok młodsza, przyszła do pierwszej klasy rok później.

Znaliśmy się z widzenia ze szkoły, a potem spotkaliśmy się na osiemnastce u koleżanki i jesteśmy od tej pory razem. Taka to historia

– śmieją się. Pan Piotr z rozrzewnieniem wspominał tamte pierwsze lata szkoły, bo to było tak, że wszyscy uczniowie mieszkali w blokach na pobliskim osiedlu Hutnik.

Ja tu zaraz obok na Niedziałkowskiego, a żona na Sienkiewicza. Jak sobie przypomnę te lata, to aż mnie serce ściska. To było inne życie, nikt nie siedział w domu. Nauczyciel od wuefu polał wodą ze szlaufa boisko, nikt nie robił problemu, i było lodowisko. Muzyka szła z głośników na cale osiedle do nocy, wszystkie dzieciaki przybiegały. To była dopiero zabawa, a nie to co teraz

– wspominał.

Nikola Adamczak, Julia Stolarek i Karolina Wołtosz to świeże absolwentki. W zeszłym roku skończyły podstawówkę i chodzą do pierwszej klasy szkół średnich. Jest okazja, żeby się spotkać.

Najfajniej było w ósmej klasie. Nauczyciele różni, jedni dobrzy, inni nie, ale miło wspominamy tę szkołę

– powiedziały dziewczyny. Na dawnych uczniów i byłych nauczycieli czekała wystawa zdjęć, można było przejrzeć szkolne albumy i przejść się po szkole, zobaczyć, jak teraz wygląda. Była też kawa, ciasto i przekąski w stołówce. Najfajniejsze jednak było to, że po latach można się było spotkać i powspominać.

(DN)

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%