46 – latek, który doznał urazów w trakcie wybuchu granatu z drugiej wojny światowej, jest już w domu. Cały i żywy po zabiegach we Wrocławiu, ale poraniony na twarzy. - Miałem szczęście w nieszczęściu – mówi nam.
Wczoraj rano (31.05.) informowaliśmy o nieszczęśliwym zdarzeniu w Serbach pod Głogowem, w trakcie budowy domu jednorodzinnego przy ul. Zielonej. Koparka miała wywieźć stamtąd gruz z ziemią i równała teren, gdy w pewnym momencie doszło do wybuchu. Okazało się, że łyżka trafiła na powojenny granat, który eksplodował. W pobliżu stał akurat właściciel posesji, 46 – latek, który dostał w twarz odłamkami niewybuchu. Trafił najpierw do szpitala w Głogowie, a następnie do Wrocławia, na oddział chirurgii szczękowej.
W tamtym miejscu stała stara stodoła, spodziewałem się, że możemy tam na coś trafić, ale raczej na jakieś szczątki niemieckich żołnierzy, może karabin. Nigdy nie podejrzewałem, że mogą tam być niewybuchy. W trakcie prac koparki bliżej domu stałem w pobliżu i pilnowałem, gdyż są tam także kable w ziemi. Stałem między koparką a domem, gdy doszło do wybuchu
- opowiada nam 46 – latek. Mówi, że to był wielki wybuch, potężny huk, że aż dzwoniło mu w uszach i poczuł coś na twarzy.
Mam rozszarpany policzek oraz złamaną kość zatoki policzkowej
– relacjonuje. Trafił do szpitala w Głogowie, a następnie został przewieziony do Wrocławia. Opatrzyli go tam, zszyli ranę. Jest już w domu.
Miałem szczęście w nieszczęściu
– mówi.
[ZT]157361[/ZT]
Jak informowaliśmy, do szpitala trafił w późniejszym czasie także operator koparki. Początkowo się wydawało, że nic mu się nie stało, lecz później źle się poczuł.
Saperzy, którzy byli na miejscu, stwierdzili, że wybuchł najprawdopodobniej granat z czasów drugiej wojny, który przeleżał tyle lat w ziemi. Znaleźli tam jeszcze drugi taki granat ręczny RG-42 oraz 15 sztuk amunicji strzeleckiej.
(DN)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz