Beata Józków z Radwanic została dyrektorką Szkoły Polskiej przy ambasadzie RP w Berlinie z siedzibą w Lipsku. Głogowska nauczycielka Elżbieta Frankowska-Cyfra uczy w niej języka polskiego. Z Radwanic i Głogowa mają tam ponad 300 kilometrów. Trzy godziny jazdy samochodem.
Beata Józków ma tytuł doktora historii. Dotąd uczyła tego przedmiotu w szkołach w Polsce, najwięcej lat przepracowała w Polkowicach. Ale jest także byłym doradcą metodycznym, autorką książek dydaktycznych, szkoleniowcem, działaczką organizacji kresowych, szczerze zainteresowaną tym, co w przeszłości działo się na wschodzie. Ale gdy Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą w Warszawie ogłosił konkurs na dyrektora szkoły dla Polonii w Lipsku, zainteresowała się także tym, co dzieje się na Zachodzie.
Stanęłam do konkursu i zostałam wybrana
- opowiada Beata Józków, jak postawiła na jedną kartę i jak wygrała nowy los. Tak zmieniło się jej życie. Mieszkanka Radwanic od tego roku szkolnego jest dyrektorką szkoły polonijnej w Lipsku i zainteresowała nią także kilka nauczycielek z naszego regionu.
W tym Elżbietę Frankowską-Cyfrę, która jeszcze do niedawna była dyrektorką szkoły w Białołęce w gminie Pęcław, a teraz uczy języka polskiego w Zespole Szkół im. J. Wyżykowskiego w Głogowie. Od niedawna uczy także polskiego w weekendowej szkole dla Polonii w Lipsku.
Jest to bardzo młoda szkoła, ma zaledwie dwa lata. Ale liczba uczniów sukcesywnie nam rośnie. W tym roku mamy ich osiemdziesięciu, głównie właśnie z Lipska i okolic, ale zgłaszają się także dzieci z Drezna i jeszcze odleglejszych stron. Muszę szczerze przyznać, że wśród mieszkających w Niemczech Polaków jest duże parcie na edukację polonijną, a i rząd niemiecki ją wspiera
– mówi Beata Józków, która w tej szkole uczy przedmiotu o nazwie wiedza o Polsce.
Zachwala, że oprócz klas szkoły podstawowej jest także jedna licealna oraz dwa oddziały przedszkolne.
Chodzą do nas dzieci, które urodziły się w Niemczech, ale także takie, które tu przyjechały z rodzicami. Proszę sobie wyobrazić, że mamy uczniów, którzy pochodzą z okolic Głogowa, Lubina czy Legnicy. Sami swoi
– mówi. Jest to szkoła stacjonarna dodatkowa, nieobowiązkowa i weekendowa – dla dzieci polskich przebywających za granicą. Nauczycielki dojeżdżają z Polski na weekendy. Beata Józków przyznaje, że zaangażowała do pracy jeszcze kilka innych z naszego regionu.
Jeździmy do pracy razem, na zmianę. Podróż samochodem trwa ponad trzy godziny
– opowiada. Podkreśla, że taka sytuacja sprawia, że tamtejsi uczniowie mogą poznawać najnowsze polskie trendy i mieć kontakt z osobami, które faktycznie mieszkają w Polsce. - Musieliśmy wszyscy zdobyć dodatkowe kwalifikacje w Polonijnym Centrum Nauczycielskim w Warszawie, aby móc pracować w polonijnej szkole – podkreśla.
Dla nas wszystkich to wielka satysfakcja. Całkiem nowe możliwości. Nasza szkoła się rozwija, mamy doskonałe warunki pracy. Niedługo będziemy nadawali szkole imię i sztandar
– mówi jej dyrektorka, podkreślając, że taka praca jest niezwykłym doświadczeniem.
Po 30 latach pracy w szkole polskiej otworzyła mi nowe horyzonty. To inny świat, świetne warunki, inni uczniowie, ale i inni rodzice, którym bardzo zależy, aby ich dzieci uczyły się polskiego i bardzo nas w tym wspierają. Małe klasy, indywidualne podejście do uczniów. Patrzę na uśmiechnięte dzieci, które chcą się uczyć. My teraz integrujemy polską społeczność w Lipsku
– cieszy się Beata Józków. Zapowiada, że w Polsce będzie szukała nowych nauczycieli.
(DN)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz