W Głogowie kampania prezydencka z agresją. Były wyzwiska i wyrywanie mikrofonu przy zbieraniu podpisów poparcia dla kandydatów KO i PiS.

Taka przykrość spotkała przewodniczącego rady miejskiej Głogowa Sławomira Majewskiego. Podczas sesji (26.02.) zwrócił się do radnych klubu PiS o tonowanie emocji towarzyszących kampanii na prezydenta RP.

Zajście miało miejsce w ostatnią sobotę rano na targowisku na os. Kopernik, gdy zbierał podpisy poparcia dla Rafała Trzaskowskiego. Obok grupa z PiS zbierała podpisy dla Karola Nawrockiego.

Podszedłem do tych ludzi, po prostu po ludzku się przywitać, bo stali obok. Bez złośliwości, chciałem się zapytać, co słychać, jak idzie zbieranie podpisów. Wyzwali mnie od zdrajców. A pochodzę z polskiej patriotycznej rodziny. Na mnie żadne służby nie mają nic. Wyzwali mnie od zdrajców, kazali mi iść do Berlina, nie wiadomo co jeszcze

– Sławomir Majewski zaapelował do radnych klubu Prawo i Sprawiedliwość o przekazanie panom zbierającym podpisy dla Karola Nawrockiego, by miarkowali emocje.

Żyjemy w jednym mieście, szanujmy się. I tak nasze elektoraty są już wypozycjonowane. Każdy ma już swojego kandydata

– przypomniał, że tak jak on robią to dla mieszkańców Głogowa, żeby każdy mógł się wypowiedzieć.

Ale żeby nie było tej nienawiści, tego hejtu, bo boję się, że teraz, przed wyborami, może być jeszcze większa. Oczywiście również jest agresja, bo doskoczył do mnie młody wyrośnięty człowiek, mikrofon mi wyrwał z ręki, zaczął mnie wyzywać. Szanowni państwo, mniej emocji, więcej szacunku, więcej serdeczności

– przyznał, że było mu bardzo przykro.

Radnemu Krzysztofowi Sarzyńskiemu przypomniał, jak w kampanii przed wyborami parlamentarnymi spotkali się na targowisku przy zbieraniu podpisów poparcia dla swoich kandydatów – jeden dla Łukasza Horbatowskiego, drugi dla Wojciecha Zubowskiego. Majewski nawet zachęcał ludzi przez mikrofon, by podpisali się na liście, jeśli nie kandydata KO, to kandydata PiS, bo obaj są z Głogowa.

Wywołany radny PiS przeprosił za przykrość. 

Wątpię, żeby to byli członkowie PiS, czy radni z PiS. Nie wiem, kto to tam był, nie znam tej sytuacji, ale mimo to przepraszam cię, że taka sytuacja zaszła. Niepotrzebnie te emocje wśród nas narastają. I może już przekraczają dopuszczalny poziom. Nie będę mówił, że nie spotkałem się z agresją. Każdy z nas radnych pewnie spotyka się z agresją naszych przeciwników

– powiedział Krzysztof Sarzyński i zaapelował, by więcej takich sytuacji nie było.

(GH)