Palarnia pod oknami nowego bloku w Głogowie i dym snujący się ludziom do mieszkań

Kosz na śmieci przy wejściu do bloku w centrum Głogowa stał się miejscem spotkań palaczy. Nie ma zakazu, a sąsiedzi muszą zamykać okna, bo przy otwartych nie da się oddychać.

W miejskim koszarowcu ludzie mieszkają od kilku miesięcy. Jest tam ponad 60 mieszkań i tylko jedno wejście do budynku. A przy nim kosz na śmieci tuż przy ścianie budynku. Służy za popielniczkę, jest przysypany popiołem, a wokół leżą pety i nie tylko. Ludzie przystają przy koszu i palą papierosy, a jak spotka się dwójka i więcej, to pod oknami mieszkań unosi się chmura dymu. Najbliżej, na parterze, mieszka kobieta z niepełnosprawnym synkiem, który ma też problemy zdrowotne. 

Kucają przy ścianie albo stoją i dmuchają prosto w okna

– opowiada pani Grażyna. Dziwi się, że palacze nie odchodzą na bok, trochę dalej od okien.

Prosiłam ich, ja tu ich gonię, ale oni dalej swoje, nie reagują na moje słowa

– narzeka. W tej sprawie była już nawet w ADM-ie i prosiła, żeby coś z tym koszem z robić, bo dym jest bardzo uciążliwy.

Najgorzej jest w weekendy. Przychodzi popołudnie w piątek i do niedzieli będę miała tutaj gwar

– opowiada. Zastanawia się, czy ZGM nie mógłby ustawić jakiejś „popielniczki” w miejscu bardziej oddalonym, przy rogu budynku, żeby dym rozwiewał się w inną stronę. Albo chociaż nakleić tabliczkę z prośbą, by nie palić pod oknami.

Nad oknami pani Grażyny są następne okna, obok balkony. Innym też przeszkadza dym znad kosza na śmieci. 

Tamtej pani to grozili

– jedna z mieszkanek budynku wskazuje najbliższy balkon. Podejrzewa, że tu się popala nie tylko tytoń.

W przestrzeni ogólnodostępnej, na podwórku, nie możemy wyznaczyć miejsca do palenia. To nie jest przestrzeń zamknięta, to nie jest jakaś instytucja, to jest podwórze 

– mówi dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Głogowie Anna Keep. Tłumaczy, że nie ma również możliwości wprowadzenia zakazu palenia papierosów pod budynkiem ani na chodniku, mimo bliskiej lokalizacji okien. Zdaniem dyrektorki ZGM problem może rozwiązać jedynie porozumienie międzysąsiedzkie. 

Osoba paląca, skoro wie, że paląc pod budynkiem, przeszkadza innej osobie, może się zachować grzecznie i kulturalnie i odejść od tych okien 

– ocenia Anna Keep. Tłumaczy, że postawiony przed budynkiem kosz na nóżce służy wyrzucaniu drobnych śmieci i jeśli zostanie zlikwidowany, to te śmieci i niedopałki będą rzucane na trawę. 

Do dziś wyjątkowo uciążliwym zachowaniem w budynkach wielorodzinnych jest palenie na balkonach, które nadal nie ma prawnego zakazu, bo właściciel mieszkania uważa, że jest na swoim balkonie. Jeśli natomiast intensywnie pali, to jego sąsiedzi wokół wdychają ten dym. Zwłaszcza w sezonie letnim, kiedy wszyscy mamy otwarte okna, jest to faktycznie uciążliwe. Jednak do dziś nie ma prawnych wytycznych, żeby komuś zabronić zapalić papierosa na swoi balkonie

– przypomina dyrektor. A co dopiero pod balkonem, na ogólnodostępnym chodniku.

(GH)