Autobus znów utknął w korku na... rondzie. Pasażerowie tracą cierpliwość

Korki, które paraliżują miasto, sprawiają, że autobusy wypadają z rozkładu, a ludzie – dosłownie – tracą cierpliwość. Emocje sięgają zenitu.

– Wyszedłem z pracy o 15, autobus miał być kilka minut później. Czekałem ponad pół godziny. I nie przyjechał – żalił się mieszkaniec osiedla Piastów, który zadzwonił do naszej redakcji z interwencją. Opowiadał, że w końcu zrezygnował z czekania na przystanku i do domu wrócił na nogach. – Człowiek coś planuje, płaci za bilet, a nie wie, czy w ogóle dojedzie tam, gdzie chce – dodawał.

Problem narasta zwłaszcza pod koniec tygodnia. Czwartki i piątki to czas wzmożonego ruchu na naszych drogach. Zwłaszcza, gdy zrobi się cieplej. Dzieci wracają ze szkoły, rusza ruch w stronę ogrodów działkowych i nad jezioro na Sławę.

Ela Osora (50 l.) mieszka na Nosocicach.

Nie raz, nie dwa zdarzało mi się jechać lub wracać z miasta i stać w korku. Jest to duży problem, nie jest to fajne

– mówi głogowianka.

Obrońców Pokoju i rondo Konstytucji 3 Maja to dwa największe punkty zapalne

– tłumaczy Kamil Grzybowski z Komunikacji Miejskiej w Głogowie.

Czasami kursy wypadają, bo autobus po prostu nie jest w stanie zrealizować kolejnego przejazdu. Kierowcy stoją po kilka cykli świateł. To nie jest ich wina

– wyjaśnia.

Nie ukrywa, że pasażerowie dzwonią z pytaniami, czy autobus przyjedzie, czy nie. Ale odpowiedź nie zawsze jest jednoznaczna. – Korek to siła wyższa. Trzeba się z nimi liczyć. W każdym miejscu, o różnych godzinach są korki – dodaje. Sytuację dodatkowo pogarsza zachowanie niektórych kierowców samochodów osobowych i tirów. Są momenty, kiedy autobus nie ma jak włączyć się do ruchu z zatoczki, bo żaden kierowca nie przepuści. Podobnie jest na rondzie... jak autobus utknie, to na dobre. Mieszkańcy muszą więc uzbroić się w cierpliwość.
(MK)