Zamknij

Życie na wagę szpiku. Strażak z Głogowa Sławomir Nyk uratował człowieka!

17:50, 15.05.2025
Skomentuj

Strażak z sercem na wagę życia. Sławomir Nyk uhonorowany za szlachetny gest.

Na dziedzińcu głogowskiego zamku strażackie święto miało w tym roku wyjątkowy wymiar (15.05.). Pośród licznych awansów i wyróżnień jedno szczególnie poruszyło serca – starszy ogniomistrz Sławomir Nyk został uhonorowany przez Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej za czyn, który wykracza poza ramy zawodowej służby. Oddał bowiem szpik kostny, ratując życie nieznanemu mężczyźnie.

Nie miał wątpliwości

– Wszystko zaczęło się w październiku zeszłego roku – mówi Sławomir Nyk. – Zadzwonił telefon z Fundacji DKMS. Ktoś potrzebował mojego szpiku. Kilkanaście lat wcześniej zarejestrowałem się jako potencjalny dawca i szczerze mówiąc, prawie o tym zapomniałem. Aż tu nagle – konkretny przypadek, konkretna potrzeba – opowiada.

Zanim jednak doszło do pobrania komórek macierzystych, minęło kilka miesięcy. To czas intensywnych badań, formalności.

– Trzeba było zaktualizować dane, przejść szereg badań. Wybrałem Wrocław, fundacja zadbała o nocleg i całą organizację. Badania były kompleksowe i mówiąc szczerze, bardzo mi się przydały – po czterdziestce dobrze wiedzieć, co się dzieje z organizmem – dodaje.

Oddanie szpiku nie wiązało się z bólem – jak sam podkreśla, przypominało raczej dłuższe oddawanie krwi. Całość przebiegła sprawnie i bez komplikacji.

– Dla mnie to był tylko jeden dzień, kilka godzin. A dla tej osoby – może nowe życie. – mówi. – Na początku było trochę zdziwienia, niedowierzania. Ale potem przyszło uczucie spokoju i satysfakcji. Czekałem, miałem nadzieję, że wszystko się uda. I choć nie wiem dokładnie, jak dalej potoczyła się historia tego człowieka, mam nadzieję, że wszystko poszło dobrze – mówi głogowianin.

Dla niego to przeżycie

Sławomir Nyk wie tylko, że jego szpik trafił do dorosłego Polaka – mężczyzny, który chorował na nowotwór krwi. Szczegóły są objęte tajemnicą – tak działa system ochrony danych i godności zarówno dawcy, jak i biorcy.

– Nie wiem, kim jest ta osoba. I nie chcę wiedzieć. – zaznacza. – W Polsce nie ma możliwości kontaktu pomiędzy dawcą a biorcą, chyba że obie strony wyrażą zgodę i miną dwa lata od przeszczepu. Ale ja nie robiłem tego, żeby usłyszeć: dziękuję. Wystarcza mi świadomość, że mogłem pomóc – wyjaśnia.

[FOTORELACJANOWA]7108[/FOTORELACJANOWA]

Ten czyn nie jest dla niego czymś nadzwyczajnym – raczej naturalną konsekwencją tego, kim jest i czym się kieruje w życiu. Strażacy każdego dnia są gotowi narażać własne życie, by ratować innych. Ale oddanie szpiku to inny rodzaj bohaterstwa – cichy, osobisty, pozbawiony fleszy.

– Gdyby ktoś mnie dziś zapytał, czy warto – powiedziałbym, że jak najbardziej – mówi bez wahania. – Oddanie szpiku to nie tylko szansa dla chorego, ale też korzyść dla dawcy. Bo oprócz tej satysfakcji, że ktoś dzięki tobie może żyć, masz możliwość dokładnego przebadania swojego organizmu. A to niebagatelna sprawa – podkreśla nasz strażak.

Sławomir Nyk chce też zachęcić innych, by nie bali się rejestrować jako dawcy.

– Zrobienie wymazu z policzka to chwila. A może komuś uratować życie. I nie tylko szpik – warto też myśleć o oddaniu organów po śmierci. Takich możliwości pomagania jest wiele. Trzeba tylko podjąć decyzję – uważa, że to dla niego duma. Pomagać można przecież na wiele sposobów.
(MK)

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Polska języka trudnaPolska języka trudna

0 0

Chyba "szpik na wagę życia"!

22:26, 15.05.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%