Zamknij

Wiesław Kiwacki pobił rekord Polski na 49. urodziny!

Mateusz Komperda Mateusz Komperda 16:31, 11.11.2025 Aktualizacja: 16:38, 11.11.2025
Skomentuj Mateusz Komperda Mateusz Komperda

Głogowianin po raz kolejny udowodnił, że wiek to tylko liczba.

Zdobył złoto i ustanowił rekord Polski federacji WUAP w martwym ciągu w kategorii do 82,5 kg Masters 2. W Złotoryi, wśród młodszych rywali, podniósł 222,5 kilograma – ciężar, który pół roku wcześniej został mu niesłusznie „spalony” na Mistrzostwach Europy w Czechach.

Rekord na urodziny

– Jak bić rekordy, to u siebie i z najlepszymi – mówi Kiwacki. Mistrzostwa Polski WUAP w Złotoryi odbyły się 9 listopada i dla głogowianina miały wyjątkowy wymiar.

– Zadeklarowałem start, bo chciałem udowodnić, że ten wynik, który pół roku temu w Czechach mi spalili stosunkiem głosów 2:1, naprawdę jest w moim zasięgu. Teraz ten sam ciężar, 222,5 kg, podniosłem bezbłędnie – 3:0 okiem sędziów. I rekord życiowy tym samym jest rekordem Polski tej federacji – relacjonuje.

Kiwacki startował w kategorii do 82,5 kg, gdyż jego kat. do 75 kg w tej federacji nadal nie istnieje. Choć, jak sam przyznaje, nie planował zwiększać masy ciała specjalnie na te zawody.

– Skupiłem się bardziej na wyniku niż na wadze. Ten rekord był dla mnie celem. Pół roku temu obiecałem sobie, że go pobiję i udowodnię, że podniesiony to będzie również zaliczony – dodaje.

Ostatecznie w Złotoryi zdobył także 1. miejsce w kategorii Górnik, 3. w klasyfikacji wszechwag Masters oraz nowy rekord kraju.

Trzykrotność własnej wagi

Dla przeciętnego człowieka 222,5 kg może być trudne do wyobrażenia. Kiwacki tłumaczy to prosto.

– Zawodnik podnosi trzykrotność swojej wagi. To tak, jakby ktoś miał podnieść trzech siebie. Albo dwa, trzy krawężniki drogowe – każdy waży po 100 kilo. Kto kiedykolwiek próbował coś takiego unieść, wie, z czym to się je – nie ukrywa.

W tej kategorii open Kiwacki był najstarszym uczestnikiem – o 14 lat starszym od kolejnego zawodnika.

– Dzisiaj kończę 49 lat – powiedział nam, bo... odwiedził naszą redakcję. Właśnie dzisiaj, czyli we wtorek (11.11.). Przyniósł ze sobą medal i statuetkę.

–Organizatorzy zrobili mi niespodziankę. Cała sala, sędziowie i kibice zaśpiewali mi „Sto lat”. Bardzo wzruszający moment, a jeszcze żona była ze mną. Przeżyliśmy to razem – przyznaje głogowianin.

Deklaruje: Nie kończę kariery

Mimo imponującego dorobku nie myśli o emeryturze sportowej.

– Ktoś ostatnio mi powiedział, że w tym wieku bijąc rekordy życiowe i rywalizując z młodszymi jak równym z równym  obalam mity. Coś w tym jest. Ja już nikomu nic nie muszę udowadniać. Robię to dla siebie, słucham swojego ciała. Regularnie się badam, rehabilituję, dbam o formę – mówi.

Na jego koncie jest już ponad sto miejsc na podium.

– Pękła setka w tym roku. Szukam takich celów, które mnie satysfakcjonują. Nie chodzi o kupno medalu czy wycieczkę na zawody, tylko o rywalizację. Jeśli jakiś rekord jest w zasięgu i mogę się do niego przygotować, to właśnie on staje się moim celem – zauważa.

Choć formalnie startuje w kategorii Masters, często wybiera rywalizację w tzw. open, czyli z młodszymi zawodnikami. – Tak było w majowych Mistrzostwach Europy. Stanąłem w open i wróciłem z medalami. To daje zastrzyk adrenaliny. Młodzi mają swoją społeczność, swoje medale, a ja stoję z boku, robię swoje. A potem podchodzi ktoś z nich, gratuluje, okazuje szacunek. To bardzo motywujące – kontynuuje.

W przyszłym roku Kiwacki wejdzie w nową kategorię wiekową – powyżej 50 lat.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%