Choć to tylko najniższy rozgrywkowy poziom, bo B-klasowy, to jednak emocji w Grodźcu Małym było wiele. Kibiców nie mniej - i tych miejscowych, i przyjezdnych. Odra zagrała dobry mecz, ale ambicji nie można odmówić także Zrywowi Kotla, który w niedzielę (20.09.) dzielnie walczył. Zwłaszcza w pierwszej połowie.
Jednak strzelanie do bramki rozpoczęła Odra - a w zasadzie Kamil Walner. Tuż przed zejściem do szatni wyrównał Krystian Kraska, więc goście mieli jeszcze nadzieję na korzystny wynik. Niestety dla nich, po zmianie stron, Odra odpaliła. Dwie kolejne bramki, to był najniższy wymiar kary. Najpierw z rzutu karnego na listę strzelców wpisał się ponownie Walner, później jeszcze Marek Frala. Skończyło się 3:1.
- Należy pochwalić przeciwnika za determinację przed przerwą. Faktycznie robili, co mogli. Łatwo im nie było. Zwłaszcza, że w mojej ocenie, mają bardzo młody skład. Było widać, że brakuje tam doświadczenia. Najważniejsze, że trzy punkty zostają w Grodźcu Małym. A za Zryw trzymamy kciuki w kolejnych meczach - mówił Grzegorz Waniukiewicz, trener gospodarzy.
To powtarzał też Andrzej Dmowski, trener Zrywu, który w tym sezonie zawodzi. Na boisku oglądaliśmy młodzież. - Doświadczenie to jedno, ale to nie jedyny nasz problem. Chłopaki opuszczają treningi - zaznaczał, że bez tego lepszych wyników nie będzie. - W tym wieku dla nich to podstawa. Zgranie jest bardzo ważne. Indywidualne umiejętności nie wystarczą. Oczywiście czas działa na ich korzyść, ale żeby zrobić postęp, nie wystarczy sam talent i niedzielne mecze. Nie było sił, nie było kondycji - tłumaczył. A liga goni, mecze za meczem, więc trzeba się kiedyś przełamać.
RED
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu myglogow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz