Owady dogorywają na chodniku przy przystanku na ul. Jedności Robotniczej. Spadają z drzew - lip. - Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam - mówi Kinga Kruk ze stowarzyszenia Zielony Głogów.
Mieszkańcy alarmowali, że w niedzielę popołudniu na tej ulicy prowadzone były opryski na komary. Zamykali okna. Już w poniedziałek (25.06.) zauważyli, że padają pszczoły. - Niektóre jeszcze się ruszają, ale czeka je śmierć. Są ich setki - wylicza Kruk, która do pojemnika zabrała kilka z nich, by dostarczyć do badań do sanepidu.
- Chcemy potwierdzić, czy faktycznie przyczyną ich śmierci są opryski na komary. Przecież opryski nie mogą być prowadzone za dnia, kiedy latają pszczoły i zapylają drzewa. To mord - nie przebiera w słowach. To nie pierwszy taki przypadek w naszym mieście oraz powiecie głogowskim.
I proponuje, aby miasto więcej zainwestowało w budki na jerzyki - to ptaki potrafiące dziennie zjeść nawet do 20 tys. takich owadów jak komary i muszki.
Bazyli Chromiak z Koła Pszczelarzy w Głogowie twierdzi, że tym razem nie opryski są winne. - Przy tak wysokich temperaturach lipy srebrne oraz krymskie wytwarzają nektar, który może być dla nich toksyczny. Pszczoły wtedy są odurzone i w końcu padają martwe - tłumaczy. Sprawa zostanie zgłoszona również na policję.
MK
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz