W budynku po byłej cukrowni nie pozostało wiele. Stare książki, meble, dużo... śmieci. Materace, jakby przebywali tam bezdomni. Jakiś czas temu właściciel budynku przekonywał, że teren jest dobrze zabezpieczony. Ale można tam wejść bez problemów. Brawa otwarta, ochroniarzy nie ma.
W jednym z pomieszczeń porozrzucane puszki i butelki po alkoholu. Są też ciuchy. Widać, że ktoś musiał tam być. - Taka noclegownia - dowiadujemy się w pobliskim sklepie. - Wiadomo, że budynek grozi zawaleniem, ale bezdomni tam śpią i bywają niebezpieczeństwem - dodaje sprzedawczyni. W ostatnim czasie często dochodzi tam do pożarów. Interweniują strażacy i policja. Mieszkańcy alarmują, aby zachować zabytek... co z tego.
- To teren prywatny, nie można tam wchodzić - powtarza Łukasz Szuwikowski z KPP Głogów. Dodaje, że przecież policja nie może ciągle dyscyplinować właściciela, że ten w taki a nie inny sposób zabezpiecza swój teren. Wystarczy tabliczka "Teren prywatny, zakaz wstępu". - Jednak jeżeli dojdzie do wtargnięcia z kradzieżą, to wtedy zatrzymana osoba musi się liczyć z konsekwencjami - przypomina. To nawet kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Do tej pory to się chyba jeszcze nie zdarzyło.
RED
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu myglogow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz