Przed rokiem, gdy zaczynała się epidemia koronawirusa, ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski negował noszenie maseczek. - Maseczki nie chronią przed koronawirusem - mówił. Minęło kilka miesięcy, tego ministra w rządzie już nie ma, a obostrzenia ciągle się zmieniają. Zgodnie z tymi najnowszymi od jutra (27.02.) obowiązek zakrywania ust i nosa będzie można możliwy jedynie poprzez noszenie maseczki. Do tej pory przepisy dopuszczały używanie przyłbicy, chustki, szalika, bandany czy balaklawy. Koniec z tym.
A w sklepach, aptekach czy drogeriach coraz drożej. Maseczki znów stały się z dnia na dzień pożądanym towarem. - W sklepie w Multiboxie po tych zmianach od razu naklejono nową, wyższą cenę - pisze do nas Czytelniczka, która była świadkiem tego zdarzenia.
Jeszcze wczoraj (25.02.) maseczki jednorazowe można było kupić w Action, gdzie ich cena wynosiła złotówkę za sztukę. A na al. Wolności, w sklepie z tanimi rzeczami, opakowanie 50 maseczek kosztowało 7 zł. Co ciekawe w dniu, gdy rząd ogłaszał zmianę obostrzeń, były tańsze o... 2 zł. Dziś (26.02.) w tym samym sklepie ich już nie ma. Można kupić partię 10 sztuk za 2 zł. Czy spełniają wymagania? Skąd pochodzą? Mają atesty? Próżno takich informacji szukać zarówno na opakowaniu, ale też kasjerki niewiele więcej powiedzą. Za brak maseczki grozi nam mandat - najniższy wymiar kary to 20 zł.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz