Gmina Gaworzyce założy spółdzielnię energetyczną

To są jeszcze plany, trwają rozmowy i uzgodnienia. Ale gdyby się udało, to będzie to przedsięwzięcie nowatorskie w naszym regionie. Ma przynieść wiele korzyści samorządom i zwykłym ludziom. 

Spółdzielnie energetyczne można zakładać w obecnym kształcie od dwóch lat. W skrócie chodzi o spółdzielnie złożoną z osób prywatnych, firm i samorządów, które mają jedną lub wiele farm fotowoltaicznych i produkują prąd, który sprzedają członkom tej spółdzielni. Ta  pionierska będzie przez gminę utworzona wspólnie z grupą mieszkańców Korytowa.

Sprowadził się do nas pan ze Śląska, który zajmuje się fotowoltaiką i on nam podsunął pomysł tej spółdzielni. Będziemy próbowali pozyskać dotację na budowę farmy fotowoltaicznej i przyłączymy do spółdzielni ludzi, którzy już mają fotowoltaikę. Jednym z członków naszej spółdzielni będzie właśnie gmina

- mówi Małgorzata Fortuna, sołtys Korytowa. 

Członkowie spółdzielni sami więc ustalają cenę i mają przez to gwarancję, że nie będzie ona wysoka, a poza tym oszczędzają na przesyłaniu tej energii, bo nie ponoszą m.in. opłat dystrybucyjnych, które stanowią dzisiaj nawet 50 proc. ceny prądu. Mogą również – co już nie jest możliwe dla montowanych teraz instalacji fotowoltaicznych – magazynować energię w sieci Tauronu i wykorzystywać ją w ciągu roku. Nie całą, ale 60 procent owszem.

Każdy, kto dołączy do takiej spółdzielni będzie mógł do niej wnieść własną instalację fotowoltaiczną. A skoro coraz więcej samorządów ma swoje instalacje na budynkach użyteczności publicznej to spółdzielnia jest idealnym rozwiązaniem

– uchyla rąbka tajemnicy Jacek Szwagrzyk, wójt gminy Gaworzyce. To on wpadł na pomysł, żeby taką spółdzielnię stworzyć w Gaworzycach i zaproponował udział w tym projekcie mieszkańcom, ale również również gminom Kotla i Żukowice.

Reakcja jest pozytywna, bo to same oszczędności. Każdy ma szansę odczuć to we własnym portfelu

– dodaje Jacek Szwagrzyk i przewiduje, że ceny prądu nie będą spadały. Będą raczej rosły.

Pamiętajmy o tym, że jeszcze obowiązuje tarcza rządowa, ale kiedy się skończy, ceny prądu poszybują

– tłumaczy. 

Spółdzielnia nie wypłaca pieniędzy swoim członkom,  a może je jedynie przeznaczyć na rozbudowę instalacji lub inwestować lokalnie – na przykład w sołectwa.

To jest przyszłość nie tylko dla gminy Gaworzyce, ale również dla innych samorządów. Matka gmina Gaworzyce będzie tutaj prekursorem

– cieszy się wójt Szwagrzyk. Zaznacza, że będzie to nowoczesne partnerstwo publiczno-prywatne. 

Dzisiaj samorząd i radni to jest współpraca z biznesem i bez tego nie da się normalnie funkcjonować w samorządzie. A taka spółdzielnia to same korzyści dla wszystkich jej członków

– dodaje. 

Co ważne spółdzielnia nie musi budować wielkiej farmy fotowoltaicznej, a może mieć kilka instalacji rozrzuconych na obszarze setek kilometrów. Nie ma to znaczenia, gdyż spółdzielnia nie musi ciągnąć żadnych kabli na wielkie odległości. Przesyła energię nieodpłatnie przez sieć Tauron. Stąd taka możliwość, że do inicjatywy dołączy gmina Żukowice i Kotla, które są w sporej odległości od siebie. Ba! Kotla jest nawet za mostem. Ważne, że zakładać spółdzielnie można tylko na terenach gmin wiejskich i wiejsko-miejskich.

Trzy nasze samorządy świetnie się będą do tego nadają. Z resztą każda z nich dysponuje też terenami, gdzie ze spokojem można budować instalacje produkujące prąd. To mogą być biogazownie, farmy fotowoltaiczne lub wiatraki. Spółdzielnia energetyczna może mieć wielu członków. W tym przede wszystkim mogą to być zwykli mieszkańcy poszczególnych wsi. A to z pewnością podniesie bezpieczeństwo energetyczne mieszkańców. To jest mój priorytet na najbliższe lata – mówi wójt Jacek Szwagrzyk. Do tematu będziemy wracać. 

(LUK)