Gminne strażackie zawody w Białołęce – a na starcie i najmłodsi mundurowi, i ci nieco starsi.
To strażacy ochotnicy z całej gminy Pęcław – zarówno doświadczeni druhowie, jak i młodzież, która dopiero uczy się trudnej służby. Dzisiaj (31.05.) emocji nie brakuje. Tegoroczne gminne zawody sportowo-pożarnicze przyciągnęły nie tylko zawodników, ale również wielu mieszkańców, całe rodziny z dziećmi, dla których przygotowano liczne atrakcje. Do zawodów zgłosiło się pięć drużyn męskich oraz jedna kobieca.
[FOTORELACJANOWA]7275[/FOTORELACJANOWA]
Zawody pożarnicze mają na celu pokazanie naszej sprawności, kultywowanie sportu i budowanie ducha rywalizacji
– tłumaczy Krzysztof Bała, prezes Gminnej Ochotniczej Straży Pożarnej w Pęcławiu.
Pokazujemy, że potrafimy nie tylko działać w trudnych warunkach, ale także rywalizować i funkcjonować jako zgrany zespół
– dodaje.
W zawodach udział biorą jednostki z Białołęki, Wierzchowni, Wietrzyc i Piernej. Szczególną uwagę przyciągała kobieca drużyna.
To nie jest tak, że kobieta nie da rady. Jasne, że jest ciężko, ale możemy nieść pomoc ludziom tak samo skutecznie jak mężczyźni – mówi Martyna Przybyła, strażaczka z OSP Wietrzyce, która w służbie jest od 20 lat.
Zawody podzielone są na dwie konkurencje. Pierwszą z nich jest sztafeta – widowiskowa i wymagająca dyscyplina, w której każdy z członków drużyny musi pokonać tor przeszkód: podłączenie węża do rozdzielacza, przeskok przez płotki i rów, slalom między tyczkami, aż po końcowe podłączenie prądownicy i sprint do mety.
To pokazuje nie tylko szybkość, ale też precyzję i współpracę w zespole
– mówi Bała.
Drugą konkurencją jest ćwiczenie bojowe, czyli symulacja działań gaśniczych. Drużyny mają za zadanie jak najszybciej złożyć linie gaśnicze, napełnić je wodą i trafić strumieniem w wyznaczoną tarczę.
Wygrywa drużyna, która uzyska najlepszy czas na obu torach. Liczy się precyzja – są punkty karne za błędy, np. podłączenie bez kluczy czy przewrócenie płotka
– wyjaśnia prezes.
Zwycięska drużyna będzie reprezentować gminę Pęcław w zawodach powiatowych. Rok temu, z uwagi na powódź, lokalnych zawodów nie udało się przeprowadzić.
Zamiast rywalizować, walczyliśmy na wałach. Pokazaliśmy, że w sytuacji zagrożenia jesteśmy tam, gdzie trzeba
– wspomina Bała.
Martyna Przybyła podkreśla, że w jej rodzinie strażacka służba to tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie. – Tata był strażakiem, pracował w PSP. Od zawsze byliśmy blisko tej formacji. Moje dzieci jeszcze nie działają w jednostce, ale powoli się przymierzają. A dzieci mojego brata już się angażują – to budujące – nie ukrywa.
– Łamiemy stereotypy. Kobieta też może służyć, pomagać, działać w jednostce. Jasne, że fizycznie jest ciężko, ale w sytuacjach alarmowych nie myślimy o makijażu czy fryzurze – po prostu się biegnie, działa – mówi z przekonaniem Martyna.
Poza emocjami sportowymi organizatorzy zadbali o atrakcje dla mieszkańców. Dla dzieci przygotowano dmuchane zamki, konkursy.
(MK)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz