Zamknij

Hejt, brak tolerancji, samoakceptacji, brak zrozumienia dla młodzieży i seniorów – to najczęstsze problemy głogowian

05:10, 16.03.2023 EI Aktualizacja: 05:24, 16.03.2023
Skomentuj

W Miejskim Ośrodku Kultury w Głogowie odbyło się dziś (15.03.) podsumowanie czwartego Tygodnia Walki z Depresją zorganizowanego przez Głogowskie Stowarzyszenie Otwarte Drzwi.

Nie było to nudne zliczanie słupków, ale wydarzenie, na które w ramach lekcji wychowawczych przyszło wielu nauczycieli i uczniów głogowskich szkół.

– U nas nigdy nie jest nudno i nie może być, bo ludzie są piękni, a my pokazujemy właśnie to piękno, które w nas jest – uśmiecha się Marta Kaszuba, prezes stowarzyszenia. – Były już działania, czyli spotkania z psychologami, socjoterapeutami czy pedagogami i po części wybraliśmy z nich to, co bolało najbardziej, czyli brak tolerancji i na tym oparliśmy film „Alarm – nie chcę tu być”, który obejrzeliśmy, a który jest podsumowaniem całotygodniowej pracy specjalistów i odnosi się do problemu, który pojawiał się najczęściej – dodaje.

Film jest reportażem ukazującym dramat młodych uchodźców ukraińskich, którzy przyjechali do Głogowa zostawiając za sobą całe dotychczasowe życie. Nie tylko swoich bliskich i przyjaciół, ale też swoje pasje i zmuszeni są mierzyć się w obcym kraju z własnymi traumatycznymi przeżyciami i strachem o życie pozostawionych na Ukrainie członków rodzin, dojmującą samotnością i poczuciem wyobcowania i bezradności. Jednocześnie zmagają się z codziennością – nieznajomością języka, niezrozumieniem ze strony polskich rówieśników i nie zawsze zabezpieczonymi od razu podstawowymi potrzebami bytowymi, co tylko potęguje poczucie inności i alienację.

Każdy z bohaterów tego przejmującego dokumentu mówi: „Nie chcę tu być.” Każdy chce wrócić do domu, do ojczyzny. – Boję się, że kiedy wojna się skończy, wiele dzieci Ukrainy, nie wróci do domu. Nie tylko tych, które zginą, ale i tych, które wyjechały – mówi Olia, członkini Głogowskiego Stowarzyszenia Otwarte Drzwi, która tu w Głogowie opiekuje się ukraińskimi dziećmi i młodzieżą. Przyjechała do Polski zostawiając na Ukrainie mamę, siostrę, syna… Przyjechała z dwiema maleńkimi wnuczkami, bo to właśnie syn prosił ją, żeby zabrała jego dzieci tam, gdzie będą bezpieczne. – 24 lutego ubiegło roku wiedziałam, gdzie jest mój syn. Dzisiaj nie wiem – opowiada Olia, która prócz własnego, dźwiga na swoich barkach strach wszystkich swoich podopiecznych.

Zarówno głogowska, jak i ukraińska młodzież, która wzięła udział w przygotowaniu filmu, a także ekipa techniczna, bez której tego przedsięwzięcia nie udałoby się zrealizować, otrzymały podziękowania i drobne upominki książkowe od stowarzyszenia i prezydenta Głogowa – Rafaela Rokaszewicza. Na szczególne uznanie, jak podkreślili organizatorzy, zasługują młodzi Ukraińcy, którzy znaleźli w sobie dość odwagi, by nie bacząc na nic, szczerze opowiedzieć przed kamerą kim są, co przeżyli, co czują, za czym tęsknią i czego się boją.

– Może nie powiem ile osób skorzystało z naszej pomocy w czasie tego Tygodnia Walki z Depresją, ale powiem, że po protu brak jest miejsc do specjalistów – podkreśla podsumowując tydzień pracy specjalistów Marta Kaszuba i dodaje, że osób potrzebujących było tak wiele, że poza zaplanowaną na ten okres pracą, specjaliści pracowali także wolontarystycznie. – Żeby pomóc, kierowaliśmy osoby, które do nas przyszły do dalszego leczenia, diagnozy czy terapii… Naprawdę społeczeństwo potrzebuje specjalistycznego wsparcia psychologicznego i socjoterapeutycznego – zaznacza.

Marta Kaszuba przyznaje, że film podsumowujący Tydzień Walki z Depresją odnosi głównie do tego, o czym mieszkańcy mówili najczęściej. – A zbudowany jest wokół tematu wojny, bo mamy tutaj gości z Ukrainy, a jesteśmy tylko ludźmi, więc też musimy się pilnować, żeby te emocje troszeczkę wyciszać – mówi. – A jakie inne problemy się pojawiały? Bardzo wiele osób przyszło do nas z problem braku akceptacji siebie, a za tym idą samookaleczenia nie tylko psychiczne, ale i fizyczne, z problemem braku zrozumienia młodzieży, ale i ostatnio brakiem zrozumienia seniorów przez pokolenie młodsze… I tu będziemy myśleć, w jaki sposób chociaż troszeczkę pomóc seniorom – wylicza Marta Kaszuba. – Osoby, które się do nas zgłaszały były w różnym wieku i nie można powiedzieć, że w jednej grupie wiekowej pojawiały się takie, a w innej inne problemy – dodaje.

Mogłoby się wydawać, że hejt, samookaleczenia i brak akceptacji w grupie rówieśniczej to typowe problemy młodzieży, a tymczasem okazuje się, że nie do końca tak jest. – Kto po kim powtarza? Od kogo młodzież się uczy? Uczy się od starszych, od rodziców, więc dziecko staje się przedłużeniem języka dorosłych. Hejt też jest i u nas, dorosłych. I o ile starsi już wiedzą, jak zawoalować swoje wypowiedzi, to młodzież jest ekspresyjna i wypowiada to na głos. Przenosimy wzorce i jako ludzie możemy popełniać błędy, ale wierzę, że jesteśmy na tyle mądrzy, że z każdego błędu wyciągniemy wnioski i więcej go nie popełnimy – podkreśla.

(EI)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%