Wykład „Jestem nastolatkiem. Co na to psychologia?” był jedną z ostatnich propozycji dla szkół średnich w ramach Dni Otwartych Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Głogowie. – Syn znajomego tam był i wrócił zszokowany, bo prowadzącą klęła jak szewc. To były wulgaryzmy na “k” i “ch” – oburza się głogowianka. Temat zainteresował ją podwójnie, bo jest nauczycielką w szkole średniej. – Zawsze sądziłam, że wykładowcy na wyższej uczelni powinni mieć jakąś kulturę osobistą, etykę. Na co dzień młodzież uczymy, żeby nie przeklinała, a tu przyszli i usłyszeli – komentuje nauczycielka, która usłyszała o tym od innych, ale zapewnia, że sporo osób się zbulwersowało i zamierzało nawet interweniować w tej sprawie na uczelni. Na dowód poruszenia po wykładzie przysyła zdjęcie komentarza innej nauczycielki pod postem na Facebooku uczelni – zanim został ukryty przez administratora. – Wykład ciekawy pod względem merytorycznym, lecz nie rozumiem w jakim celu został okraszony tyloma wulgaryzmami przez prowadzącą – zastanawia się autorka komentarza, która w internecie ukrywa się pod pseudonimem.
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Głogowie wydała oświadczenie:
Po zapoznaniu się ze sprawą i wysłuchaniu relacji dr Doroty Niewiedział, a także relacji uczestników, pragniemy podkreślić, iż owe wulgaryzmy zostały użyte incydentalnie, na prawie cytatu, jako forma egzemplifikacji w przytaczanych dialogach nastolatków bądź dla zaakcentowania omawianego zagadnienia. Użyte w zgłoszeniu sformułowanie: prowadząca „klęła jak szewc" obraża wykładowczynię i narusza jej dobre imię.
Po wykładzie dr Niewiedział otrzymała brawa, a także zaproszenie od obecnych na sali nauczycieli do wygłoszenia podobnego wykładu także dla innych grup uczniów.
Jeśli komuś naprawdę zależy na dobru młodzieży i należytym jej wychowaniu, powinien wiedzieć, że pierwszym krokiem do rozwiązania problemu jest rozmowa z osobą, wobec której wnosi się taki zarzut, w dalszej zaś kolejności zgłoszenie sprawy do przełożonego wykładowcy, a zatem do dyrektor Instytutu Humanistycznego (która nota bene była cały dzień obecna i dostępna dla gości). Bardzo to przykre, że osoba zgłaszająca nie miała odwagi na taką rozmowę, postanawiając szukać rozwiązania jedynie za pośrednictwem mediów.
– Wykład był ciekawy merytorycznie i przekazał wiele interesujących treści, ale wulgaryzmy padały – przyznaje nauczycielka ze szkoły, której uczniowie uczestniczyli w wykładzie i zastanawia się czemu miało służyć ich użycie? Choć wykładu słuchała z uczniami, cel nie jest dla niej oczywisty, a wręcz go nie widzi. – Bo jeżeli miało się to sprowadzać do języka młodzieży, to nie tędy droga – mówi o metodach wzmocnienia przekazu przez wykładowczynię. – Młodzieży wykład się podobał, ale oczywiście wychwycili te wulgaryzmy – mówi, ale nie potwierdza, że wykładowczyni “klęła jak szewc”, bo zna kilku szewców i wcale nie klną. Dodaje, że jako osoba, która pracuje w szkole, uczy i wymaga od uczniów pewnych zachowań, nie jest przyzwyczajona do podobnej narracji, czyli brzydkich słów. – W tym kontekście to było szokujące – ocenia.
GH
1 0
Też darzyłem szacunkiem intelektualistów, do momentu gdy zobaczyłem i usłyszałem prof. Pawłowicz.
0 1
Znam Panią dr. Dorote, ponieważ mnie uczyła i naprawdę nie widzę powodów do robienia niepotrzebnego dymu pod Jej imieniem. Jest szanowanym wykładowcą przez studentów i żaden ze znanych mi studentów nie ma o Pani doktor nic negatywnego do powiedzenia, a wręcz przeciwnie- same pozytywy
1 1
Istnieje Ustawa o języku polskim, według której należy przeciwdziałać wulgaryzowaniu. Nic absolutnie nie usprawiedliwia wulgaryzowania. I co to znaczy: na prawach cytatu? Albo coś jest cytatem, albo nie.