Sympatycy, piłkarze, działacze wiele lat marzyli o tym, aby w ich wsi powstała piłkarska szatnia z prawdziwego zdarzenia. Do tej pory najpierw przebierali się z garażu u sąsiada, potem w barakach.
Warunki były spartańskie, a marzenia mieliśmy wielkie
– nie ukrywa Tomasz Jankowski, prezes klubu z legnickiej A-klasy. I kiedy wydawało się, że to koniec koszmarów…
Piękny i nowoczesny budynek stoi, lecz nadal nie możemy z niego korzystać
– załamuje ręce. Bo? Sprawa utknęła w urzędzie.
Tutaj sportowych emocji nie brakuje. Nie brakuje walki i zaangażowania na boisku, także na trybunach, bo klub może pochwalić się liczną grupą fanów. – Jest dla kogo grać – potwierdza prezes Jankowski wspominając początku Viktorii.
Krzywe boisko, szatnia u sąsiada w garażu. Mimo tego nikt się nie zniechęcił – ba, myślę, że to dało nam dodatkowej motywacji
– dodaje. Był awans do wyższej klasy rozgrywkowej, były też marzenia. Władze klubu zaczęły modernizować swój obiekt. Na tyle, na ile było ich stać. Okazało się, że wiele z darowizn i drobnych dotacji nie można zrobić. Aby dogonić pobliskie kluby, jednocześnie spełniając swoje marzenia, trzeba było większych pieniędzy. Kilka miesięcy temu, gdy kasa się znalazła, przecierali oczy ze zdumienia.
Otrzymaliśmy informację z gminy, że wniosek na budowę szatni w Borku, został zaakceptowany. Inwestycja miała zostać zrealizowana z rządowego programu
– informuje. Tak też się stało, bo wkrótce wybrano firmę budowlaną, podpisano umowę i prace ruszyły. Można powiedzieć, że szły zgodnie z planem do ostatnich tygodni, gdy trzeba było termin nieco wydłużyć. Wszystko miało być gotowe pod koniec czerwca, zostało na początku sierpnia. Kosztowało to około 1,3 mln zł.
W nowoczesnym budynku znajduje się szatnia dla dwóch drużyn, pomieszczenie dla sędziów i na sportowy sprzęt
– chwali prezes, bo na dachu są też panele fotowoltaiczne. Ponadto z obu stron boiska wykonano piłkochwyty oraz postawiono małą trybunę. Nie ma na co narzekać.
Jesteśmy szczęśliwi, lecz problem w tym, że z tego obiektu nadal nie możemy korzystać
– wtrąca.
Prezes Viktorii wyjaśnia, że dla urzędników miesiąc w tą lub w tamtą może nie ma większego znaczenia.
Jednak dla piłkarzy ma ogromne, bo sezon ruszył, a my musimy przekładać mecze domowe. To duży problem, to wiąże się z kosztami. W gminie dowiedziałem się, że sprawa utknęła w urzędzie: dokładnie w powiatowym nadzorze budowlanym. Rozumiemy… urzędowy termin, to urzędowy termin. Jednak prosimy o wyrozumiałość i potraktowanie naszej sprawy priorytetowo
– błaga Jankowski tłumacząc, że przed zespołem historyczny mecz, bardzo prestiżowy.
Zagramy w czwartej rundzie okręgowego Pucharu Polski, wielki sukces! Naszym przeciwnikiem będzie Górnik Złotoryja. Jak na razie nie wiemy, na którym obiekcie…
– martwi się, bo to już w przyszłą środę (13.09.). Szanse na granie w Borku są niewielkie. O sprawę pytaliśmy w Urzędzie Gminy Głogów. Sekretarz Iwona Osomańska zwraca uwagę, że zgodnie z umową, to na wykonawcy ciąży obowiązek nie tylko budowy wspomnianego piłkarskiego obiektu, ale również uzyskania pozwolenia na użytkowanie.
Wiemy, że wykonawca złożył stosowny wniosek do inspektoratu i otrzymał postanowienie, że ten wniosek trzeba uzupełnić. Wniosek został uzupełniony, ponownie złożony – teraz należy czekać na odpowiedź inspektoratu
– wyjaśnia, że powiatowy urząd ma na to czternaście dni. Po tym terminie: albo wykonawca uzyska pozwolenie, albo kolejne postanowienie o tym… że znów coś trzeba poprawić.
Nam także zależy na tym, aby nasi sportowcy, jak najszybciej mogli korzystać z nowej infrastruktury
– zauważa sekretarz Osomańska. W Borku mają nadzieję, że od tej chwili dzielą nie długie miesiące czy tygodnie, lecz dni.
(MK)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz