Zamknij

Wielu ludzi na to umiera, a on przeżył. Proboszcz Sebastian Kluwak opowiada, jak teraz będzie żył

17:46, 29.10.2023 Aktualizacja: 17:46, 29.10.2023
Skomentuj

Ksiądz Sebastian Kluwak poprowadził w niedzielę (29.10.) swoją pierwszą mszę po powrocie ze szpitali. - Mam nadzieję, że się nie rozkleję i nie rozpłaczę, ale chcę wam powiedzieć, że wróciłem do swojej parafii – powiedział do swoich parafian, którzy szczelnie wypełnili kościół w Białołęce w gminie Pęcław.

Wielu ludzi na to umiera, a on jednak nie umarł

Ale jednak trochę się rozkleił, oczy miał załzawione, inni ludzie także. Wyjaśnił, że miał w głowie tętniaka, który pękł i dostał wylewu. O mało co nie umarł, wielu ludzi na to umiera, a on nie. Był w wielu szpitalach, w wielu miejscach, gdzie mu pomagano.

Ale bardzo chciałem do was wrócić i robić to co robiłem. Robiliśmy wiele dobrych rzeczy. Bardzo za wami tęskniłem. Żyję i mam jeszcze 100 różnych pomysłów

– przyznał, że u niego normalnie to po takiej mszy by była grochówka. - Ale jeszcze będzie – zapowiedział, a do wójta gminy Pęcław Artura Jurkowskiego zapowiedział, żeby się szykował, bo w grudniu będą organizowali zawody w bieganiu, jak w zeszłym roku.

Mam nadzieję, że dam radę.

Historia księdza Sebastiana Kluwaka jest nie do wiary

Proboszcz parafii w Białołęce pod Głogowem pojechał na urlop, zasłużony odpoczynek do Szkocji. Jednak nie wypoczął, gdyż dostał wylewu. To było pod koniec czerwca. Pisaliśmy o tym tutaj. Miał wielkie szczęście, że znajdował się wtedy w otoczeniu przyjaciół i że to było w Szkocji. Nie był sam, pomoc przyszła szybko, a na dodatek trafił w ręce świetnych specjalistów. Uratowali mu życie. Bardzo szybko wyzdrowiał. Przeszedł operacje za granicą, w sierpniu wrócił do Polski.

Przez ostatnie tygodnie czułem się okropnie. Trudno mi nawet o tym wszystkim opowiadać. Byłem bezrobotny i bezdomny. Nie mogłem tak żyć. Starałem się jak najszybciej dojść do siebie, wciąż chodzę na ćwiczenia, przechodzę rehabilitację. Mam jeszcze pewne ubytki, jeśli chodzi o mowę, trochę jeśli chodzi o chodzenie. Czasem coś zapomnę. Ale robię wszystko, ciężko pracuję, aby być sprawny i aktywny taki jak byłem

– zapowiada ksiądz Kluwak.

Ksiądz bez swojej parafii jest przecież jak bezdomny

Jak teraz zamierza żyć?

Myślałem o tym i doszedłem do wniosku, że najważniejsze to mieć przyjaciół i być dobrym człowiekiem. Nie odwracać się od ludzkiej biedy, to także jest ważne. Potem dobro wróci. Widzieć potrzeby drugiego człowieka i potrafić ruszyć mu z pomocą. Mi tak inni pomogli

– mówi. Jest wdzięczny tym wszystkim, którzy mu pomagali w sprawach prostych i trudnych. Nagle się okazywało, że ma się gdzie leczyć, że ma kąt do życia. 

Obcy ludzie do mnie przyjeżdżali i przywozili mi różne rzeczy, pomagali w zwalczaniu choroby. Obcy ludzie dawali mi kąt do życia, bo ksiądz bez swojej parafii jest przecież jak bezdomny. Teraz czuję, że jestem potrzebny

– mówi. Jest bardzo wdzięczny wszystkim, którzy go wspomogli, modlitwą i nie tylko.

Ten ksiądz sam sprząta, pierze i gotuje. Nawet ciasta piecze

Mam na myśli także moich najbliższych, rodziców i brata

– podkreśla. Nie zapomni biskupowi diecezji zielonogórsko – gorzowskiej Tadeuszowi Lityńskiemu, tego co dla niego zrobił. Przede wszystkim tego, że wyraził zgodę, aby tak szybko wrócił na parafię.

Prosiłem o to biskupa bardzo, a on się zgodził. Jestem wzruszony jego dobrocią. Musiałem mieć tylko zaświadczenie od lekarza. Zdobyłem kilka takich zaświadczeń, na wszelki wypadek

– podkreśla. Ksiądz Sebastian Kluwak ma 45 lat i wierzy teraz jeszcze bardziej niż wierzył, że warto być dobrym człowiekiem. On się starał, może nie zawsze mu wychodziło – tak uważa.

Trudno mi było uwierzyć w to, że ludzie mają dobre serce nawet dla mnie. To niesamowite, bo przecież byłem często samolubny albo zamknięty

– analizuje, że teraz zamierza całkiem inaczej żyć i być inny. - Jestem wdzięczny Bogu za życie. Zachęcam innych, żeby byli dobrzy. Wiem, że warto, bo otarłem się o śmierć - – podkreśla ksiądz.

Od soboty jest już na swojej plebanii. Odebrał swoją ukochaną kotkę, którą opiekowali się sąsiedzi. 

Będę robił to wszystko co robiłem. Taka aktywność to jest moje życie

– zapowiada. Na początku, przez miesiąc, będzie mu trochę pomagał ksiądz z sąsiedniej parafii. W domu na plebanii zawsze radził sobie sam. I teraz też chce sobie poradzić. 

Sam piorę, gotuję, sprzątam. Dla mnie to nie problem. Mam termomix, kupiłem na raty, które wciąż spłacam. Nawet ciasta piekę.

(DN)
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu myglogow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%