50 – letni uczestnik barbórkowej imprezy w ZG Rudna w Polkowicach zasłabł, a następnie wpadł w szał. Zaatakował ratowników medycznych i policjantów, zniszczył karetkę pogotowia. - To była ogromna agresja – ocenia Sylwia Serafin z policji w Lubinie.
24 listopada, czyli w piątek wieczorem ratownicy zostali wezwani na cechownię w ZG Rudna w Polkowicach, gdzie odbywała się impreza barbórkowa – do mężczyzny, który zasłabł. Na miejscu okazało się, że 50 – latek, który uczestniczył w imprezie, faktycznie leży na ziemi i wymaga pomocy medycznej. Jednak już na początku interwencji zaczął przejawiać agresję wobec ratowników medycznych. Wezwano policjantów z Polkowic.
Po uspokojeniu pacjenta został on przetransportowany do karetki w celu prowadzenia dalszych czynności medycznych. Po zbadaniu zdecydowano się na transport pacjenta do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Podczas transportu pacjent zaczął się szarpać, demolować sprzęt medyczny. Uderzył ratowniczkę medyczną i drugiego ratownika medycznego. Po wciśnięciu przycisku „pomoc” na tablecie został powiadomiony dyspozytor medyczny, iż zespół znajduje się w niebezpieczeństwie
- poinformowało pogotowie z Polkowic. Jak się dowiedzieliśmy, było ok. godz. 22, karetka z agresywnym pacjentem znajdowała się na drodze S – 3 między Polkowicami a Lubinem.
Ratownik medyczny został uderzony kilkukrotnie w twarz pięścią oraz kopnięty w klatkę piersiową. Nie był w stanie kontynuować dalej dyżuru. Uszkodzeniu uległa pompa infuzyjna do precyzyjnego podawania leków
- czytamy na stronie pogotowia. Karetka musiała się zatrzymać, wezwano na pomoc policję. Najpierw przyjechał jeden patrol policyjny, a potem do pomocy następny.
Z uwagi na ogromną agresję pacjenta zadysponowaliśmy dwa patrole policyjne. Naruszył nietykalność cielesną policjantki oraz znieważył innych funkcjonariuszy
- relacjonuje asp. stab. Sylwia Serafin, oficer prasowy KPP w Lubinie. Agresor został zatrzymany i przewieziony radiowozem do szpitala, a tam zbadany i opatrzony, a następnie policjanci przewieźli go do aresztu policyjnego, gdzie trzeźwiał do rana. Rano trudno mu było uwierzyć co zrobił, ale usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji oraz ratowników medycznych, gróźb karalnych, znieważenia i zniszczenia mienia. Pogotowie ratunkowe z Polkowic wstępnie oszacowało poczynione przez niego starty na ok. 20 tys. zł.
Razem z prokuratorem ustalili, że będzie to 1 rok pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 2 lata próby oraz obowiązkiem informowania sądu raz na kwartał o jej przebiegu. Także zadośćuczynienie ratownikom pogotowia i funkcjonariuszom policji za poczynione krzywdy: po 5 tys. zł dla dwójki zaatakowanych ratowników oraz po 1 tys. zł dla kilku interweniujących policjantów
- wyliczyła oficer prasowa. Jak się dowiedzieliśmy, wieczorem 24 listopada na cechowni w ZG Rudna barbórkę górniczą organizowały KGHM – owskie ZWR – y.
Kopalnia wynajęła im cechownię. Będę rozmawiał z dyrektorem kopalni, czy jest sens wynajmowania jej na imprezy firmom zewnętrznym, gdyż poszła fama, że to górnik z Rudnej tak się zachował, a to nie jest prawda. Zrobił straszny wstyd naszej kopalni
– mówi Piotr Trempała, przewodniczący MZZ Pracowników Dołowych KGHM Polska Miedź.
(DN)
FOTO: Zespół Ratownictwa Medycznego Polkowice
0 3
Ladnie tam sie bawia. To akurat wyszlo do wiadomosci publicznej a ile rzeczy nie wiemy....😀
0 0
A. Ile ma zapłacić za zniszczony sprzęt ?