Skatowany przez rodziców 11- tygodniowy Marcinek z Przemkowa ma już rodzinę zastępczą. Będzie miał wreszcie troskliwych opiekunów. - Byłam u niego w szpitalu, jestem w kontakcie z lekarzami – mówi nowa mama zastępcza Joanna Krell, która zorganizowała na jego rzecz zbiórkę: na przyszłą rehabilitację, gdyż wszystko wskazuje, że chłopiec będzie trwale niepełnosprawny. Na koncie jest już ponad 130 tysięcy.
Pamiętacie sytuację sprzed kilku tygodni w Przemkowie? Okazało się, że tam rozegrała się tragedia 11 – tygodniowego Marcinka i jego starszego brata. Monika M. (34 l.) i Marcin G. (40 l.) - ich rodzice - zostali zatrzymani 4 marca, gdy przyjechali do szpitala w Zielonej Górze, gdzie w ciężkim stanie trafiło ich młodsze dziecko. Wcześniej szpital powiadomił policję, że było najprawdopodobniej bite. Rodzice na trzy miesiące trafili do aresztu, a prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie znęcania się przez nich nad dziećmi – dwoma synkami w wieku 11 tygodni i 2 lat. U młodszego z chłopców stwierdzono obrażenia w okolicach głowy i klatki piersiowej. Obaj chłopcy decyzją sądu trafili do rodzin zastępczych.
[ZT]154647[/ZT]
Prowadzimy rodzinny dom dziecka i mamy postanowienie sądowe o przyznaniu nam opieki nad młodszym z braci
– mówi Joanna Krell. Na rozprawie sądowej w Głogowie spotkała się i rozmawiała z ojcem - oprawcą. On już kiedyś dokonał potwornego czynu – zabił własną matkę. Przyznaje, że obawia się tego człowieka.
Wraz z moim mężem zostaliśmy opiekunami Marcinka, którego będziemy nazywać inaczej – bo tak jak on ma na imię jego ojciec - oprawca. Mówimy do niego Piotruś
– opowiada mama zastępcza. Jak mówi, chłopczyk ze szpitala w Zielonej Górze został przewieziony do Głogowa. Jego stan jest nadal bardzo poważny. Wymaga stałego monitorowania, jest karmiony przez rurkę. Wciąż jeszcze nie odzyskał przytomności, lecz jego stan lekarze określają jako stabilny. Zrobili dla niego wszystko co mogli i prawdopodobnie dziecko wkrótce zostanie wypisane do domu.
Nie będzie nigdy silnym zdrowym dzieckiem. Szukamy oddziału rehabilitacyjnego dla takich maluchów. Już teraz wiadomo, że mu będzie potrzebna stała rehabilitacja, do końca życia może być dzieckiem leżącym. Gdy trafił do szpitala, miał silne obrażenia głowy i m.in. zrośnięte żebro. Jest w ciężkim stanie, wentylowany mechanicznie. Stworzyłam dla niego zbiórkę, aby ludzie o nim nie zapomnieli
- tłumaczy Joanna Krell. Głośno było o tragedii jego i jego brata, gdy zatrzymano ich rodziców, a teraz już wszystko ucichło – uważa. Jej zdaniem nie można do tego dopuścić, bo takich dzieci jak ten niemowlak z Przemkowa jest więcej. Co jakiś czas jedno czy drugie dziecko zostaje skatowane przez rodziców. Marcinek teraz przez swoich walczy o życie, a możliwe, że zostanie przez nich niepełnosprawny.
Nie potrafię pojąć, jak można dopuścić się takiego bestialstwa wobec własnego dziecka, wobec tak niewinnej istoty. Codziennie zadaję sobie pytanie, czemu nie udało się temu zapobiec?
- zastanawia się nowa mama zastępcza.
Będziemy go kochać i robić wszystko, aby się poczuł jak w rodzinie
- zapewnia. Kiedy dziecko opuści szpital, do utrzymania go przy życiu będzie potrzeba specjalistycznego sprzętu. Czujnik oddechu, ssak medyczny, aparat wspomagający odkrztuszanie, zabiegi rehabilitacyjne, wózek, materac przeciwodleżynowy oraz stale środki higieniczne. Lista potrzeb jest długa i oczywiście wiąże się z wydatkami. Właśnie na to jest zorganizowana zbiórka.
(DN)
1 0
Szacunek dla rodziny zastepczej
Kochani jesteście wielcy.