Głogowianka rozpoczęła walkę z WPEC – em i spółdzielnią mieszkaniową Nadodrze. Chce się odłączyć

Głogowianka rozpoczęła walkę z WPEC – em i spółdzielnią mieszkaniową „Nadodrze”. Mieszka w bloku, chce się odłączyć od miejskiej sieci ogrzewania i sama sobie zapewnić ciepło.

To możliwe, tylko trochę skomplikowane

– uważa pani Maria. Tłumaczy, że jest wkurzona i zdeterminowana, bo z tymi opłatami za ogrzewanie nie można już sobie poradzić.

Roczna zaliczka na ogrzewanie wysokości 6 tys. zł jest grubą przesadą i na dodatek nawet nie mam możliwości zmierzyć, ile ciepła faktycznie zużywam

– mówi. Dlaczego zamierza się starać o odłączenie od WPEC.

Jest trochę wkurzonych

Napisała do spółdzielni mieszkaniowej, że sama zamierza zapewnić sobie ciepłą wodę i ciepło. Ma już odpowiedź. Wynika z niej, że realizacja jej pomysłu nie jest niemożliwa. Jednak wymagania są duże: musi dostarczyć ekspertyzę sporządzoną przez osobę posiadającą uprawnienia budowlane w zakresie instalacji i urządzeń cieplnych. Jak jej napisano, musi to być szczegółowa analiza obejmująca wpływ na sąsiednie lokale po dokonanych zmianach w instalacji, analizę zapotrzebowania ciepła, przedstawienie rozwiązania, jak będzie można kontrolować jej lokal pod kątem utrzymania minimalnej dopuszczalnej temperatury oraz „przedstawienie sposobu, w jaki ma zamiar uczestniczyć w kosztach zakupu ciepła na centralne ogrzewanie i przygotowanie ciepłej wody użytkowej – zgodnej z aktualnym regulaminem spółdzielni”.

Poinformowano ją, że ekspertyza i badania mają być oczywiście wykonane na jej koszt. A także, że jak już przedstawi taką ekspertyzę, to zarząd spółdzielni ją rozważy, ale też przypomniano, że odłączenie od sieci zbiorczej wymaga zgody pozostałych współwłaścicieli nieruchomości, a w bloku tej pani jest ich 90. SM Nadodrze poinformowała ją także o powodach wyboru WPEC – u jako dostawcy ciepła: jest on monopolistą w dostarczaniu ciepła na naszym terenie, jest właścicielem sieci przesyłu na terenie Głogowa i w związku z tym spółdzielnia jest zmuszona korzystać z jego ciepła.

Głogowianka nadal uważa, że – mimo tych wszystkich wymogów - jest możliwe odłączenie od sieci. Założyła w internecie stronę pn. Komitet Obrony Mieszkańców Głogowa przed nieuczciwymi praktykami grzewczymi, na której informuje o swoich działaniach.

Mam nadzieję, że takich wkurzonych jest więcej i razem możemy stanąć ramię w ramię, i zrobić w końcu porządek z tym złodziejstwem i lekceważeniem nas przez ciągłe podwyżki i awarie

– napisała na zachętę. „Czas na głośne wyrażenie sprzeciwu przeciwko WPEC – owi”.

Czy komuś się to udało?

Słyszałem o takich próbach odłączenia się od instalacji, lecz po raz pierwszy taki pomysł pojawił się w Głogowie. Z tego co wiem, to nikomu w naszym kraju jeszcze się to nie udało

– mówi prezes SM Nadodrze Mirosław Dąbrowski (pracował jeszcze do końca lipca br.). Jak twierdzi, byłaby to bardzo trudna operacja, a także bardzo kosztowna, nawet jeśli by się zgodzili wszyscy mieszkańcy nieruchomości.

Ta pani nadal musiałaby ponosić koszty stałe instalacji części wspólnej, a także udowodnić, że ogrzewa swoje mieszkanie. Ponadto uważam, że jeśli się przeprowadzi takie ekspertyzy, wyliczenia i jeśli się zmieni ogrzewanie mieszkania na – jak rozumiem - ogrzewanie elektryczne, a prąd jest coraz droższy, to wyjdzie znacznie drożej, niż to ciepło, które mamy z KGHM

– uważa.

Faktycznie Głogów ma teraz bardzo drogie ciepło, ceny porównawcze są podane na stronie spółdzielni. Jedno z najdroższych w Polsce.

Ale robimy wszystko, żeby było taniej. Nie tylko oszczędności u nas, ale także KGHM podjął działania, mieliśmy już jedną obniżkę cen ciepła, a jeszcze obiecał następną

– zapewnia Mirosław Dąbrowski. Niestety, na głogowianach zarabia wiele firm pośredniczących: mamy ciepło z centralnej ciepłowni KGHM, a przesyłają je spółka Energetyka i WPEC.

(DN)

foto: SM Nadodrze