Na osiem miesięcy więzienia Sąd Rejonowy w Głogowie skazał mężczyznę, który siał postrach w Parku Słonecznym na os. Kopernik szczując psami innego psa i strasząc ludzi. Trudno uwierzyć w tak surową karę. Ale zapadła w Głogowie.
Skazany na osiem miesięcy więzienia został 39 – letni Damian S., który 21 marca br. po godz. 15 przyszedł do tego parku na os. Kopernik ze swoimi trzema psami rasy canne corso i american bulli, w tym jeden był szczeniakiem. Spuścił dwa dorosłe psy ze smyczy, a one rzuciły się na owczarka niemieckiego, który spacerował pod opieką właścicielki i go pogryzły.
Świadkowie tego zdarzenia twierdzili, że ten mężczyzna krzyczał do swoich psów, żeby atakowały i specjalnie je spuścił. Owczarek niemiecki spacerujący ze swoją panią został przez nie pogryziony, w sumie nawet trzykrotnie zaatakowany, a ona wyzwana i postraszona. Inni ludzie uciekali w popłochu. Mężczyźnie, który stanął w obronie gryzionego czworonoga, Damian S. groził śmiercią. Interweniowała policja.
Damian S. został w ciągu kilku dni zatrzymany oraz objęty dozorem policyjnym. Jego dwa psy, którymi szczuł i które pogryzły owczarka, do dziś przebywają w schronisku dla zwierząt. Prokurator postawił temu mężczyźnie dwa zarzuty: pierwszy z ustawy o ochronie zwierząt – znęcanie się nad owczarkiem niemieckim, poszczucie go psami i doprowadzenie do pogryzienia go. Drugi zarzut to groźby karalne kierowane do mężczyzny, który stanął w obronie owczarka i pomagał jego pani.
W Sądzie Rejonowym w Głogowie odbył się proces Damiana S. Nie przyznał się do postawionych mu zarzutów. Twierdził, że nie do końca tak było, jak twierdził prokurator i jak opowiedzieli świadkowie. Zeznał, że faktycznie tego dnia szedł z trzema psami i faktycznie popełnił błąd, bo szczeniak biegł wolno, więc nie przewidział, że jego dwa dorosłe psy zechcą tego małego bronić. Twierdził, że owczarek, który szedł z właścicielką, mu zagrażał.
Możliwe, że wyczuły zagrożenie i zaczęły gonić tego owczarka. Normalnie są one grzeczne i dobrze ułożone
– zapewniał. Zaklinał się, że normalnie nigdy nie spuszcza psów, ale tym razem jakoś tak się stało. Zapewniał, że z całą pewnością nie krzyknął do nich, żeby atakowały. Twierdził również, że nie straszył mężczyzny broniącego psa, krzycząc do niego: Jeszcze cię dorwę grubasie pier...y.
Rzuciły się na mojego psa, a ten pan nie reagował. Krzyczałam do niego, ale bez skutku. W końcu udało nam się uwolnić, odeszliśmy na bok aż tu nagle patrzę, a one znowu na nas lecą. On je drugi raz spuścił. Puściłam mojego psa, zaczął uciekać w stronę boiska. Te psy go dopadły pod ogrodzeniem. Krzyczałam na cały park, że go zagryzą. W końcu podbiegł i je zabrał. Szliśmy już do domu, kiedy on podszedł i powiedział: To ja ci k...o teraz pokażę. I znów spuścił te psy, a mój pies uciekał do bloku, lecz go dopadły
- zeznała właścicielka pogryzionego owczarka. Dodała jeszcze przed sądem, że jej zdaniem mężczyzna był pijany, agresywny i swoje psy rozjuszał.
Żeby mu zwrócono jego dwa psy, które od tamtego zdarzenia przebywają w zamknięciu, w schronisku.
Odwiedzam je raz w tygodniu, jeżdżę do nich do schroniska. One są dla mnie jak dzieci
– mówił przed sądem bardzo skruszony, ale raczej do końca nie rozumiał, co źle zrobił. Tłumaczył, że prowadzi hodowlę psów, zajmuje się nimi i że psy go słuchają. Wyrok na niego był jednak bardzo surowy, a on sam słuchał werdyktu zszokowany.
Sędzia uznał go winnym obu zarzutów i wytłumaczył, że ponieważ już siedział w więzieniu za poważne przestępstwo – udział w bójce lub pobiciu, to nie może mu dać wyroku w zawieszeniu. Skazał go za znęcanie się nad zwierzęciem przez posłużenie się własnymi psami i doprowadzenie do pogryzienia. Ponadto uznał go winnym, że w tym samym czasie kierował groźby spowodowania obrażeń ciała przeciwko mężczyźnie, który bronił owczarka.
Ponieważ czynów tych dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa (w 2020 r. wyszedł z więzienia, w którym przesiedział rok i 3 miesiące), to sąd skazał go na osiem miesięcy więzienia, zakaz posiadania psów na okres trzech lat, przepadek dwóch psów oraz zapłatę nawiązki 5 tys. zł dla azylu Amicus w Głogowie.
Oskarżony wypuścił swoje psy i posłużył się nimi jak narzędziem. Było to znęcanie się nad tym psem i doprowadzenie do jego pogryzienia
– tłumaczył wyrok sędzia Daniel Ludwiczak.
To że czuje miłość do psów, to że one go słuchają, to jedno, ale nie każdy może wychowywać psy
– powiedział sędzia.
(DN)
23 0
jednego patola mniej w mieście.
13 0
Mam nadzieję, że to ten dzban, który z łazi w okolicy Kosmonautów z 2 psami podobnej rasy. Wiecznie bez kagańca a do tego spuszcza je samopas obok placu zabaw.
15 0
Brawo sąd, brawo
2 0
A czy wyrok jest prawomocny?
9 1
Zmienić prawo.psy ras typu amstaf oto powinny być traktowane jako broń i właściciel powinien przechodzic badania psychiatryczne
1 2
8 miesięcy za napaść? Groźby pozbawienia życia? Kim jest ten brudas z psami? Kochanek sędziny albo sędziego? Za taki wyrok sędzia powinien stracić życie, nie pracę a życie. Śmierć wrogom narodu!
2 0
"Trudno uwierzyć w tak surową karę." - Cooo!? Czy ja dobrze czytam autora tekstu!? Mało to dzieci zostało pogryzionych i oszpeconych przez takich ludzi? Chodowle psów prowadzone przez ludzi propagujących agresję powinny być zamykane wraz z zakazem posiadania niebezpiecznych raz.
Uważam, że za samo spuszczenie takiego psa ze smyczy w parku gdzie moga być dzieci powinien trafić do aresztu, a co dopiero ze szczuciem na innych ludzi.