Szczury były, są i będą. Ale w bloku na os. Kopernik wdrapują się rurami aż na czwarte piętro do mieszkania i nikt nie potrafi ich stamtąd wypędzić. - Przeżywamy horror – alarmuje młoda rodzina.
Blok przy ul. Kosmonautów Polskich w Głogowie. Zwykła klatka, schody, mieszkanie na czwartym piętrze. Paulina Pałka i Dawid Pawluczyk mieszkają tu od niedawna z trójką małych dzieci.
Ze dwa miesiące temu wstałem w nocy, żeby zagrzać mleko dla dzieci. Wszedłem do kuchni, a tam wyraźnie coś chrobocze pod zlewem. Otworzyłem szafkę, a tam siedzą dwa duże szczury
– opowiada z przerażeniem i obrzydzeniem.
Bo faktycznie trudno uwierzyć, że szczury wdrapały się aż na czwarte piętro do mieszkania.
Następnego dnia postawiliśmy pułapkę na myszy. Proszę uwierzyć, że codziennie łapał się na nią szczur. Dokładnie przez dwa tygodnie
– pan Dawid mówi, że poodsuwał szafki i znalazł przy podłodze dziurę w ścianie wielkości pięści. Prawdopodobnie przez nią do mieszkania wchodziły szczury. Więc kupił zaprawę murarską i zamurował dziurę.
Ale one wygryzły w innym miejscu, w rogu kuchni – wzdycha. Następnym działaniem było wykafelkowanie ściany. Kafelków już szczury nie przegryzły, jednak problem się nie skończył.
Sytuacja została zgłoszona do administracji, do Spółdzielni Mieszkaniowej Nadodrze. Z prośbą o pomoc i interwencję.
Poszedłem na rozmowę do kierownika. Twierdził, że w piwnicach naszego budynku są porozkładane trutki na szczury i niemożliwym jest, aby szczury były w ogóle w naszym bloku, a co dopiero na czwartym piętrze
– pan Dawid opowiada, że początkowo miał trudności, ale jednak jakoś przekonał kierownika.
Okazało się, że gdy szczury nie mogły dostać się przez ścianę do kuchni, to wygryzły dziurę w ścianie w łazience. - Za szafką pod umywalką była dziura prawie wielkości szafki. Coś tam przy niej ci z administracji robili, zaglądali, powiedzieli, że jest już dobrze, ale potem zajrzałem – niczego nie zamurowali – mówi pan Dawid, rozczarowany.
Ile można prosić o pomoc? – zastanawia się rodzina.
To jest tragedia
– mówią młodzi ludzie. Spółdzielnia Nadodrze potwierdza, że problem szczurów był i jest na wszystkich osiedlach.
Zgodnie z przepisami prawa, spółdzielnia jest zobowiązana do wykonania zabiegów deratyzacji i takie zabiegi przeprowadza
– mówi rzeczniczka Nadodrza Lidia Chyb-Rodak.
Jak twierdzi rzeczniczka Nadodrza, mieszkańcy mogą zgłaszać problemy bezpośrednio do administracji osiedla, tak właśnie było w tym opisywanym przypadku.
Twierdzi, że aktualnie pracownicy spółdzielni w piwnicy oraz przy dojściu do szachtu zakleili wszystkie dziury, którymi gryzonie mogły się ewentualnie przemieszczać. Zamówiono także specjalistyczną firmę, która wykonała już zabieg deratyzacji oraz dodatkowo rozłożyła trutki w okolicach szachtów na dole.
Pracownicy administracji są w kontakcie z właścicielem mieszkania i monitorują sytuację
– zapewniła Lidia Chyb-Rodak.
Normalna, standardowa sytuacja na osiedlu. Nie zauważyliśmy żadnego wzmożenia ani zwiększenia ich populacji
– ocenia Daniel Zygnerski z firmy Dddex, który zawodowo zwalcza gryzonie w Głogowie. Szczur musi mieć trzy warunki zapewnione: pożywienie, wodę i kryjówkę. Wtedy ma doskonałe warunki do życia i do rozmnażania.
Mają u nas wszystko co potrzeba: dostęp do pożywienia ze śmietników. Jest ich pełno, dostępne. Do tego ludzie dokarmiają kotki, jeże i gołębie, można się poczęstować
– mówi. Możliwa jest sytuacja, że ostatnio na skutek wysokiego poziomu wód gruntowych na powierzchni może być ich trochę więcej, gdyż ich naturalne siedziby zostały podtopione.
Daniel Zygnerski potwierdza, że szczury mogą wejść wysoko, aż na czwarte piętro. Tak jak w bloku na ul. Kosmonautów Polskich.
Mogą wejść rurami kanalizacyjnymi, piony to dla nich jak autostrady do przemieszczania się
– zapewnia. Jedyna rada na to, to regularna deratyzacja: trucie szczurów trutką, najlepiej taką, która mumifikuje. A wygryzione przez nie dziury w ścianach najlepiej zamurować zaprawą ze szkłem. Wtedy się nie przebiją.
(DN)
12 0
Kiedyś na każdym osiedlu były otwarte drzwi do klatek i piwnic lub otwarte okienka dla kotów do piwnicy. Piwnice były pełne kotów a teraz są pełne szczurów
3 0
Kto miał w domu pluskwy ten szczura się nie boi. Lepszy szczur w gaciach niż pluskwa pod kołdrą :D
0 2
Prawda jest taka, że wprowadzają się ludzie, którzy nie mają pojęcia o higienie i sprzątaniu. A później szczury, karaluchy i pluskwy.
3 0
Problemy są po to by je rozwiązywać,a nie szczekać że wszystkie osiedla są zaszczurzone...Pan wielki kierownik trutke wysypał i temat z głowy...co za lamus...ludzie płacą ciężkie pieniądze za czynsz i chcą godnie żyć,tak po prostu!Pozbyć się tego ofermy kierowniczka,może szczury pujda za nim😂😂😂
0 0
Bez przesady że szczury to normalna rzecz ,ja mam mieszkanie po rodzicach i nigdy ani u mnie ani u sąsiadów szczurów nie było ,czy ta administracja oszalała że za takie czynsze ludzie mają ze szczurami mieszkać ,no normalne to nie jest ,bierzcie się do roboty