Zima daje im się we znaki i coraz więcej bezdomnych szuka dla siebie schronienia.
Bezdomni i potrzepujący mężczyźni dach nad głową znajdują w schronisku aktywizującym Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej w Żukowicach, gdzie obecnie jest 31 mężczyzn. I zimą, w ostatnich tygodniach, ich przybywa.
Miejsc przygotowano więcej, bo w sumie 50 – z czego 15 ze specjalistycznymi łóżkami dla osób, które potrzebują pomocy opiekuńczej.
– Warunki mamy bardzo dobre. A miejsca, właśnie w okresie zimowym, wypełniają się
– mówi nam Anna Milicz, pracownik tego schroniska.
Dodaje, że gdy na dworze zrobi się chłodniej, to zdarza się, że trudniej o wolne łóżko. To nie jest jednak tak, że trafić tam można prosto z ulicy.
– Najpierw trzeba skierować się po pomoc do gminnego lub miejskiego ośrodka pomocy społecznej. Ponadto zamiast tzw. wolności zaakceptować nasz regulamin, czyli przede wszystkim obowiązuje zakaz spożywania alkoholu i innych używek
– zwraca uwagę.
Wylicza, że większość mężczyzn to seniorzy. Przeważnie są to osoby z problemami zdrowotnymi.
– Po cięższych chorobach, poruszający się na wózkach inwalidzkich lub po prostu leżący
– pani Anna oprowadza nas po schronisku, pokazuje nowoczesne pokoje i łazienki przystosowane dla osób niepełnosprawnych.
– Zdajemy sobie sprawę z tego, że wychodzenie z uzależnień nie jest takie proste i nie dzieje się to z dnia na dzień. Dlatego na schronisku oferujemy taką doraźną pomoc terapeutyczną, ale i wspieramy przy znalezieniu miejsca w specjalnych ośrodkach
– zaznacza.
Bezdomni mogą liczyć na pomoc medyczną. Nie jest jednak tak, że wszystko podano tutaj na przysłowiowej tacy. Ci, którzy tam przebywają, mają również swoje obowiązki.
– Naszych mieszkańców włączamy w podstawowe domowe zajęcia takie jak posprzątanie własnego pokoju, łazienek, dbanie o to co wspólne, niektórzy angażują się w takie działania z własnej inicjatywy innych trzeba zachęcać
– dodaje.
Zbigniew Łuczkasz (64 l.) w schronisku jest od dwóch lat. Nie ukrywa, że życie zrujnował mu alkohol. – Piłem, piłem i jeszcze raz piłem – wspomina, że dopiero problemy ze zdrowiem i pobyty w szpitalach spowodowały, że doszedł do siebie.
– Teraz czuję się trochę jak nowo narodzony i nie chciałbym zmarnować tej szansy
– zachęca pozostałych potrzebujących, by się przełamali i zrobili coś dla siebie.
(MK)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz