Jest jedna na milion. Historię Kasi Pawluś z Głogowa zna cała Polska i kawał Europy. Rzeczy niemożliwe załatwia od ręki, cuda zajmują jej chwilę. Mimo bólu, pomaga innym. Teraz sama potrzebuje pomocy. Pilne!
Jej życie jest cudem. 10 lat temu piękna młoda kobieta, aktywna i spełniona, mama trójki dzieci, właścicielka szkoły językowej w Norwegii, nagle straciła przytomność. Ze śpiączki wybudziła się już w innym świecie, sparaliżowana, z zapaleniem mózgu, w niewyobrażalnym bólu. Lekarze dawali jej rok życia w stanie wegetatywnym. Jak lwica walczyła o każdy dzień, z nadzieją na diagnozę i lek, który chociaż opanuje ból, pozwoli wrócić do rodziny. Wydała książkę "Jedna na milion", napisała drugą, uczy online języka norweskiego i przede wszystkim, jak zawsze pomaga ludziom – ciężko chorym, umierającym, zagubionym, wątpiącym, na wózkach. Niesie pozytywne przesłanie dla wszystkich – jesteś cudem, jesteś jedna/jeden na milion, Wierzy w cuda, bo sama ich doświadcza i sama ich dokonuje. Mimo permanentnego bólu, z jakim żyje, zawsze z uśmiechem i dobrą energią. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Niedawno zmieniła swoje życie o 180 stopni. Od półtora roku mieszka sama na starówce. Teraz pilnie poszukuje większego mieszkania do wynajęcia w Głogowie, by mógł z nią mieszkać jej nastoletni syn. Mieszkanie musi być odpowiednie dla osoby na wózku.
Chciałabym bardzo mieć pokój z kuchnią i dwie sypialnie, drugą dla syna. Teraz mam tylko jedną. Chciałabym mieć takie miejsce dla siebie
– mówi Katarzyna Pawluś. To jest wersja podstawowa, ale może być jeszcze lepiej.
Marzę o tym, żeby to był piękny domek, na parterze oczywiście z racji tego, że jeżdżę na wózku inwalidzkim, z trzema sypialniami, z otwartym salonem, z kuchnią i z łazienką. To są moje marzenia
– opowiada głogowianka. Potrzebuje więcej przestrzeni do życia, odpoczynku i warunków do pracy, bo z mieszkania uczy online języka norweskiego. To nie jest łatwe z nastolatkiem w domu.
Gdy zachorowała, swoją szkołę językową w Norwegii musiała zamknąć.
Teraz uczę kilka osób, dlatego że się do mnie zgłaszają, znając moją historię. Ale tydzień ma tylko siedem dni, a obiecałam kiedyś moim przyjaciołom, że nie będę brała więcej uczniów. Akurat wróciłam z rehabilitacji. Przed rehabilitacją miałam ośmiu uczniów. Kończyłam jedne zajęcia i przełączałam się na kolejną osobę. Teraz uczę tylko dwie. Ale to dobrze, bo osoba na wózku nie musi siedzieć w domu. Nie musi liczyć tylko na rodziców. Może „uszyć sobie” życie z tego, co ma. Ja uszyłam sobie z języka norweskiego
– opowiada pani Katarzyna. Wszystkim zamkniętym w domu i w swoim świecie, smutnym, ludziom chorym i na wózkach, powtarza – nie ma rzeczy niemożliwych. A możliwości jest wiele. Podpowiada te, z których sama skorzystała: świadczenie z Wojewódzkiego Zespołu Orzekania o Niepełnosprawności, pomoc oferowana przez PFRON, MORiUS w Głogowie.
Można zrobić bardzo dużo. Można sprzedawać swoje własne wyroby. Można po prostu popatrzeć na swoje życie pozytywnie, a nie siedzieć i ciągle marudzić. Po to masz dwoje uszu, żeby dwukrotnie więcej słuchać, niż mówić – to jedno z moich ulubionych zdań. Trzeba zrobić pierwszy krok i skorzystać z tych możliwości. Chcesz zmian, zacznij od siebie. Uwierz w swoją wewnętrzną moc, zaczniesz odczuwać cuda i zmieni się Twoje życie. Jestem na wózku inwalidzkim, a robię rzeczy trudne, niemożliwe dla zdrowych osób. Jedna rzecz, którą odkryłam, to pozytywne myślenie, dzięki któremu cuda się dzieją cały czas. Wystarczy szerzej otworzyć oczy
– zachęca Kasia Pawluś i nawet oferuje swoją pomoc, bo kiedyś ktoś pomógł jej. Przekazuje dalej.
Każde dobro, które się wysyła w eter, wszystkie pozytywne słowa albo energia wraca do mnie. Może nie wstanę z wózka, to nie jest dla mnie problem, ale chciałabym po prostu żyć
– dla niej priorytetem jest teraz znalezienie większego mieszkania. Z nadzieją czeka na wiadomość, że ktoś ma takie mieszkanie do wynajęcia, od zaraz.
(GH)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz