Kiedyś każdy miał taką babcię na wsi, która czekała z własnym ciastem i z gołąbkami. Każdy miał taką wiejską odskocznię, z kurami, kogutami i rozpalaniem w piecu. Dziś ten świat odchodzi, takich domów i takiego życia już prawie nie ma, a Janusz Nadolski go zapisuje na zawsze w fotografii.
W Centrum Kultury MOK w Głogowie w piątek (7.02.) otwarto wystawę fotografii Janusza Nadolskiego, która przedstawia życie na wsi. Bohaterami są jego rodzina, w tym babcia Stefania i jej pies. Na zdjęciu jest kogut, jest rozpalanie w piecu kaflowym, wiejska kuchnia z jej nostalgią.
[FOTORELACJA]6341[/FOTORELACJA]
Janusz Nadolski mieszka w Kotli. Z zawodu jest konstruktorem. Ale od dziecka fotografuje. Przez lata fotografował hobbystycznie widoczki oraz sytuacje rodzinne. Ale w końcu zaczął pokazywać swoje prace i wysyłać je na wystawy. Okazały się wyjątkowe.
Szuka kadrów w najbliższych okolicach, większość ujęć robi z zaskoczenia. Tak jak babci Stefanii, którą sfotografował w jej pokoju. Siedzi na łóżku ze swoim psem, ogląda kolorowy telewizor i gdzieś telefonuje. Nad głową ma obraz świętej rodziny, jaki kiedyś wisiał w każdym domu. To zdjęcie w 2019 roku wygrało konkurs Cewe Photo Award w kategorii „Ludzie”.
To była taka fajna przygoda, bo byłem w Wiedniu na ogłoszeniu wyników konkursu i na gali
- opowiada Janusz Nadolski.
Robię dużo zdjęć, byłem u babci mojej żony, Stefanii, i zrobiłem takie zdjęcie, akurat miałem przy sobie aparat. Potem stwierdziłem, że warto to pokazać, bo w tych czasach wszystko jest takie sztuczne, bardzo często poprawiane lub w ogóle robione przez sztuczną inteligencję. A to jest prawdziwy zapis, jak ludzie żyli, normalnego wiejskiego życia, które już odchodzi. Ja jestem jego obserwatorem
- mówi, jak powstała jego najbardziej znana fotografia. Interesuje go człowiek. Bardzo lubi robić portrety, a przy okazji rozmawiać z ich bohaterami. Z chęcią pozują mu znajomi, przyjaciele, rodzina.
Wiele razy mnie fotografował, np. w górach na różnych wyprawach. Wiem, że Janusz jest świetnym fotografem, lubię oglądać jego zdjęcia, więc często fotografuje mnie czy moją rodzinę
– mówi przyjaciel Kamil Kozłowski, który był na wystawie. Czuł się jak szczęśliwiec, bo wygrał konkurs i w nagrodę dostał najbardziej znane zdjęcie z babcią Stefanią.
Janusz Nadolski robi także dużo zdjęć ulicznych, które prezentuje na swoich stronach w internecie.
Próbuję ten świat łapać i pokazywać. Ludzie wyjeżdżają daleko, zachwycają się odległymi stronami, a koło nas się bardzo dużo dzieje. Tylko trzeba trochę poobserwować. W takich małych miejscowościach jak Kotla czy Grochowice można zrobić wspaniale zdjęcia
- uważa.
Zdobył Grand Prix w konkursie „Polska-Konteksty” za reportaż „Kulig”. Jego dwie fotografie znalazły się w książce World Street Photography 6. W 2021 roku został finalistą konkursu Fujifilm Moment Street Photo Award. Zdobył także nagrody w wielu innych konkursach.
Babcia Stefania, którą fotografował, w zeszłym roku skończyła 90 lat. Jeszcze do niedawna zajmowała się ogródkiem, hodowała kury, zimą ogrzewała dom piecem kaflowym, częstowała gości własnym ciastem i gołąbkami, rodzinę obdarowywała wiejskimi jajkami. Obecnie może liczyć na pomoc dzieci, wnuków i prawnuków. Rodzina wciąż spotyka się u babci Stefci, siedzą w kuchni, przy piecu. Domowe ognisko rozpalone lata temu przez babcię Stefanię cały czas płonie. A Janusz Nadolski je fotografuje.
(DN)
2 1
Następni artyści w domu smutasów i opieki w MOK. Żenada