Prokuratura zdradza szczegóły dotychczasowych ustaleń w sprawie dwóch dziewczynek, nad którymi mieli się znęcać i które mieli wykorzystywać rodzice z pieczy zastępczej pod Głogowem. Wiemy już, jakie zarzuty dostali oboje opiekunowie.
Według prokuratury prawie cztery lata miał trwać dramat dzieci w pieczy zastępczej we wsi pod Głogowem. Zawiadomienie o przestępstwie, dokonanym na tych dzieciach przez opiekunów pieczy zastępczej spod Głogowa, do prokuratury złożył Dolnośląski Ośrodek Polityki Społecznej - ośrodek adopcyjny we Wrocławiu. Jego z kolei zawiadomiła matka adopcyjna starszej dziewczynki, która trafiła do niej 27 października ub. r.
Podejrzani o potworne przestępstwa są 43 – letnia Marta D. i jej mąż 46 – letni Mariusz D. W chwili przyjęcia pod opiekę tej „rodziny” młodsza z dziewczynek miała trzy lata, natomiast starsza pięć. Te potworne wydarzenia przedstawiane w zarzutach przez prokuratora, miały się dziać od 16 lutego 2021 roku do 27 października ubiegłego roku.
Ustaliliśmy, że istnieje podejrzenie, iż w stosunku do jednej z dziewczynek dochodziło do molestowania seksualnego, obcowania seksualnego i prezentowania treści pornograficznych, natomiast w stosunku do drugiej, że dochodziło do znęcania się zwłaszcza psychicznego przez oboje opiekunów zastępczych
– informuje rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy Liliana Łukasiewicz. Miało to trwać właśnie do 27 października 2024 r., gdy dzieci trafiły do rodziny adopcyjnej.
W domu tych rodziców z pieczy we wsi pod Głogowem przeprowadzono przeszukanie. Prokurator uzyskał także opinię psychologiczną dotyczącą tego, czy zeznania poszkodowanych dziewczynek są wiarygodne. Psycholog potwierdził, że można im wierzyć. 6 lutego taką opinię uzyskano, natomiast 7 lutego oboje opiekunowie zostali zatrzymani, przesłuchani i ogłoszono im zarzuty. Mężczyzna został aresztowany tymczasowo na trzy miesiące.
Oboje nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia, których treści nie ujawniamy z uwagi na dobro postępowania
– wyjaśnia Liliana Łukasiewicz.
Marta D. usłyszała zarzut, że w czasie tych prawie czterech lat, gdy sprawowała opiekę nad dziewczynkami, znęcała się nad nimi fizycznie i psychicznie.
Wielokrotnie je wyzywała wulgarnymi i obelżywymi słowami, poniżała, groziła im, zamykała je w pokoju, nie pozwalała go opuszczać i izolowała od innych osób, a także szarpała i groziła, że wrzuci je do piwnicy
– wylicza prokurator, dodając że jest to przestępstwo zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Wobec kobiety zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze: ma dozór policji, a także zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi oraz z innymi dziećmi, które znajdowały się w pieczy zastępczej, zakaz zbliżania się do nich, a również zakaz kontaktowania się z podejrzanym w sprawie, czyli z mężem.
Otrzymał zarzuty, że wielokrotnie (nie mniej niż 20 razy) dopuścił się molestowania seksualnego w stosunku do starszej z dziewczynek. Także zarzucono mu, że zmusił ją do poddania się innym czynnościom seksualnym, ponadto nie mniej niż 9 razy prezentował jej treści pornograficzne. Mężczyzna ten miał także wielokrotnie dokonać na niej gwałtu – prokurator uważa, że nie mniej niż 12 razy doprowadził ją do obcowania płciowego. Przy czym obu opiekunów obciąża dodatkowo to, że ich ofiarami były dzieci pozostające w stosunku zależności od nich, w ich pieczy zastępczej.
Grozi mu kara nie mniejsza niż 5 lat więzienia, nawet do dożywocia. To jednak nie jedyny wątek, bo prokurator bada także, jak przez tyle lat nikt się nie zorientował, że w tej rodzinie mógł rozgrywać się tak poważny dramat.
Prokurator zabezpieczył całą dokumentację z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Głogowie. Będzie tę dokumentację analizował także pod kątem ustalenia, czy nadzór nad tą rodziną prowadzony był w sposób prawidłowy
– mówi Liliana Łukasiewicz z PO w Legnicy.
Wyrok jeszcze nie zapadł, postępowanie się toczy
– przypomina osoba, która miała z tą rodziną częste kontakty.
W tej rodzinie dzieci miały bardzo dobre warunki i opiekę, a ktoś teraz niszczy jej życie
– uważa i przypomina, że w tych czasach łatwo komuś zniszczyć życie. - Ludzie już przecież tego człowieka osądzili, mimo że wyroku nie ma – mówi.
Jak się dowiedzieliśmy, do tej pory ta rodzina była uważana za bardzo solidną, co do której pracy nikt nie miał zastrzeżeń.
Była to nasza rodzina zastępcza od 2021 roku. Dotychczas nie mieliśmy żadnych negatywnych sygnałów co do jej funkcjonowania. Mamy wprowadzone przepisowe standardy ochrony małoletnich. Ta rodzina była pod kontrolą wyznaczonych do tego instytucji. Raz w miesiącu odbywało się spotkanie z rodzinami, natomiast co pół roku przechodziły ocenę specjalnego zespołu. Ta rodzina także. Opinię wydawały szkoła, przedszkole, ośrodek zdrowia, psycholog, pedagog czy policja. Nie dotarły do nas żadne sygnały, że tam coś się źle dzieje. Dlatego te wiadomości o tak ciężkich zarzutach spadły na nas jak grom z jasnego nieba
- powiedział wicestarosta głogowski Jeremi Hołownia.
(DN)
4 0
Może pozytywną ocenę rodzina otrzymywała , ponieważ żyła w otoczeniu ludzi pracujących w sądzie, policji … ? Czyżby dlatego dzieci musiały tyle lat cierpieć ? Czy prokuratura sprawdziła ten wątek?
3 0
Boże co za koszmar,zwłaszcza tej gwałconej dziewczynki. Aż się chce płakać...niestety często jak się wydarza jakąś tragedia rodzinna (np.rozszerzone samobójstwo) to też wszyscy z bliskiego otoczenia są w szoku bo taka spokojna,cicha rodzina i nawet awantur nie było,z dziećmi wzorcowo na spacery chodzili. Ofiary często są zastraszone i są cicho...zastraszone dziecko nie krzyczy i nie płacze,nikomu się nie żali.
0 0
TEN WATEK TO NIE POLICJA ALE TO COS CO MA W NAZWIE POWIATOWE DZIECI W RODZINIE U BABCI TO DLA TEGO POWIATOWEGO TO GORSZE DZIECI TAM NIE MA KOLEZENSTWA JEST BABCIA JEST DZIADEK I TYM SIE NIE DA MANIPULOWAC ALE RODZINY ZASTEPCZE NIESPOKREWNIONE SA CZESTO Z POLECENIA NO BO LECI PENSJA JEST STAX Z ZUSU NO I INNE PIENIADZE JEST WIELE RODZIN I BYLO U NAS KTORE Z SERCEM ODDAWALY SIE OBCYM DZIECIOM I ODDAJA A SA I TAKIE JAK TA
0 0
Panie z PCPR nie wchodziły w środowisko, bo po co sobie ciuszki brudzić. Za biurka robiły wywiady. Dzieci pewnie nawet nie widziały. Teraz nagle szum się zrobił a od lat pcpr tak działał. Krystynie się upiecze jak zwykle ale mam nadzieję,ze pracownik odpowiedzialny za tą rodzinę poniesie konsekwencje.