Zamknij

Nie żyje Michał Cimek. Ten człowiek to była chodząca historia i legenda Głogowa

13:22, 10.03.2025 Aktualizacja: 14:19, 10.03.2025
Skomentuj

W niedzielę wieczorem (9.03.) w głogowskim szpitalu zmarł Michał Cimek. Człowiek legenda naszego miasta.

Alkoholik w przeszłości, a przez wiele lat terapeuta pomagający innym wyjść z nałogu. Człowiek o wielu zainteresowaniach, autor czterech książek, podróżnik, regionalista, znawca sztuki i historii. Z wykształcenia budowlaniec z wrażliwością na wszystko co dobre i służące innym.

Urodził się w Lesznie w 1946. W Głogowie od grudnia 1951 do 1972 mieszkał przy ul. Połanieckiej, do końca życia na osiedlu Piastów Śląskich. Z wykształcenia i pierwszego zawodu budowlaniec, później certyfikowany terapeuta uzależnień. Publicysta i literat (członek Głogowskiego Stowarzyszenia Literackiego), autor książek i artykułów. Aktywny członek Towarzystwa Ziemi Głogowskiej, autor haseł w Encyklopedii Ziemi Głogowskiej. Dokumentalista poczynań i przedsięwzięć Towarzystwa. Swoim aparatem uwieczniał m.in. dziesiątki wycieczek TZG w których z rodziną i pełen emocji uczestniczył.

Głogów to przede wszystkim moja magiczna ulica Połaniecka, na której co ja¬kiś czas słyszałem: „Szmaaatyyy, gaaałgaaany, buuuteeelki kupuję, na gaaarnkiii wyyymieniam!” Tak stary handlarz donośnym głosem reklamował swoje usługi. Siedział na wozie zaprzężonym w małe silne koniki. Wtedy sąsiadki nosiły mu naręcza starych, zniszczonych rzeczy i wymieniały je na garnki. My nosiliśmy butelki, za które dawał nam jakieś odpustowe cacka. Handlarz miał taką dziwną wagę z hakiem, na którym zawieszał przynoszony towar, po czym zachrypłym głosem powiadał do klientki – większy garnek i kubek albo dwa małe garnuszki. Mama niechętnie zanosiła stare rzeczy gałganiarzowi, gdyż uważała, że on trochę oszukuje naiwne sąsiadki. Myślę, że mojej mamie, gospodarnej i oszczędnej, szkoda było pozbywać się starych rzeczy, które można było przerobić na coś innego. Pamiętam też wędrownych rzemieślników, którzy donośnym głosem wołali: „Nooooże, nożyczki ostrzę!” Mieli oni taką sprytną maszynkę z kamieniem szlifierskim, napędzanym kołem i specjalnym nożnym pedałem. Lubiłem patrzeć na ich ostrzenie i snop iskier, które sypały się z kamienia.

– wspominał w zbiorze „Mieszkam koło Szpitala”

Informacje o jego śmierci zamieścił na stronie Głogowskiego Wehikułu Czasu Wiesław Maciuszczak. Pogrzeb ma się odbyć w czwartek (13.03.) o godz. 12 na cmentarzu przy ul. Legnickiej. Ceremonia pogrzebowa odbędzie się nad grobem (kwatera 5, rząd 13).  

Zaskoczony tą straszną wiadomością kartkuję otrzymane z autografem napisane przez Niego książki: „Wędrowiec czyli skrzydlata dusza” oraz „Usłyszałem pukanie od spodu”. Zaglądam na profil na fb, gdzie pod wiadomością córki, widnieją jego pełne humoru, dosadne i zwięzłe: „Zapiski # korespondenta wędrownego”. Ostatni zapisek z 1 marca: Jestem już po zabiegu i czuję się dobrze. Co prawda jestem nieco lżejszy. Ale lepsze to, niż dawny ból. Howgh!.

- napisał Wiesław Maciuszczak. 

Kochał Głogów, Dolny Śląsk, Polskę. Szczególnym sentymentem darzył Bieszczady, Zakapiorów i połoniny. Niech Ci Michale teraz na tych niebiańskich połoninach też będzie wędrowanie! Howgh!

- to jego pożegnanie. 

(DN)

 

 
 
 
 
 
 
 
 
(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%