Stare meble ktoś wystawił na chodnik i tak zostały na majówkę. Mieszkańcy ul. Przemysłowej w Głogowie zbulwersowani: „Co za burdel na ulicy!”.
Wersalka, fotele, witrynka i ława na wysoki połysk – cały salonik pamiętający czasy PRL-u ktoś wystawił na chodnik pod okami sąsiadów i na drodze przechodniom. To ruchliwa trasa, blisko kościoła, naprzeciwko marketów i niedaleko PSZOK-u. Graty zajmują 2/3 szerokości chodnika. Trzeba chodzić gęsiego.
Jak można kanapę wystawić na chodnik, przejść nie można. Jak to wygląda!
– denerwuje się mieszkaniec budynku i prosi o interwencję. Opowiada, że graty stoją pod blokiem już drugi dzień. Dzwonił w tej sprawie do urzędu, ale po pytaniach, czy to wspólnota mieszkaniowa, czy nie, zdenerwował się jeszcze bardziej.
Co mnie to obchodzi. Mnie tylko obchodzi, że burdel jest na ulicy pod moim balkonem
– senior wspomina, jak w czasach PRL-u takie sprawy załatwiało się jednym telefonem do urzędu.
Mieszkańcy klatki nie wiedzą, który z sąsiadów wyniósł klamoty, ale wszystkim ten widok przeszkadza.
Jakby postawił pośrodku ulicy, to by było jeszcze lepsze. Kto to widział, żeby na chodniku postawić meble
– dziwi się kolejny mieszkaniec bloku. Meble zobaczył z balkonu we wtorek wieczorem. Dodaje, że jeszcze od strony podwórka pojawiła się stara kuchenka gazowa.
Prawdopodobnie ktoś kupił mieszkanie i wszystko wystawili. Piwnica też jest zawalona
– dodaje kolejny sąsiad. Przypomina, że w podwórku jest wyznaczone miejsce na „gabaryty”, ale trzeba byłoby obejść budynek naokoło, żeby meble tam zanieść. Albo zawieźć busem, który widział, gdy z bloku wynoszono te graty.
Nowy właściciel mieszkania nie w porę zabrał się za jego opróżnianie. Nie zdążył zabrać staroci z chodnika przed majówką.
Do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Głogowie nikt z mieszkańców kamienicy problemu nie zgłosił. Dyrektor ZGM Anna Keep nie ukrywa, że środa po południu (30.04.), tuż przed świętem, to zbyt późno na zorganizowanie doraźnej wywózki. Przypomina, że poza regularnymi odbiorami dużych odpadów, mieszkańcy powinni sami dostarczyć starą szafę czy tapczan do punktu zbycia.
Mieszkańcy niestety tego nie robią, tylko wystawiają. Z ramienia urzędu miasta, w ramach opłat za wywóz nieczystości, dwa razy do roku odpady wielkogabarytowe są wywożone przez GPK Głogów
– przypomina, że również ZGM wywozi takie odpady, a ostatnia akcja była przeprowadzona przed świętami. Spodziewa się, że ktoś, ktoś wystawił te meble, jeszcze je zabierze. Najlepiej przed majówką.
Jeżeli nie, to my będziemy wywozić takie nieczystości, ale dopiero za dwa – trzy tygodnie. Staramy się to robić średnio raz w miesiącu, bo to są dodatkowe koszty
– nie ukrywa dyrektor Anna Keep. Właściciel mieszkania miał wywieźć wystawione meble tego samego dnia, czyli we wtorek. W środę wieczorem (30.04.) jeszcze stały na chodniku.
(GH)
3 0
To jest ulica Spółdzielcza, czy może Przemysłowa...?
4 2
100tys kary za takie cos. Na przyszlosc dla innych.
3 0
"senior wspomina, jak w czasach PRL-u takie sprawy załatwiało się jednym telefonem do urzęd" - jak się ubekiem czy konfiturą było to i się telefon miało, żeby dzwonić z donosami.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu myglogow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz