Zamknij

Dawidenka to tęsknota, radość i życie! Tradycja i sukces w gminie Gaworzyce

11:15, 22.06.2025
Skomentuj

Rozmawiamy z Emilią Maślak, szefową zespołu „Dawidenka”, laureata Nagrody im. Oskara Kolberga

– Czy w Koźlicach można być góralką?
Emilia Maślak: Oczywiście. Urodziłam się już w Koźlicach, ale moje pokolenie — rodzice, dziadkowie — pochodzą z Bukowiny.

– I co to właściwie znaczy? Czy to tylko rodzaj folkloru, a może sposób myślenia?
– Dla mnie to coś głębszego. Moi przodkowie to moje serce, moja dusza. Oni mi wszystko przekazali. Na początku było trudno się z tym otworzyć, ale dziś już nie mamy hamulców.

– Jak wygląda społeczność góralska w Koźlicach?
– Kiedyś Koźlice były prawie w całości zamieszkane przez Górali Czadeckich, choć dziś to się trochę zmieniło. Ludzie się przeprowadzają, mieszają. Obecnie może z osiemdziesiąt rodzin ma u nas góralskie korzenie. Może przesadzam — nigdy tego nie liczyłam dokładnie. Jednak faktycznie większość rodzin to potomkowie górali.

– Czy była Pani kiedyś w tamtych rodzinnych stronach?
– Tak, to było moje marzenie. Pojechałam tam prawie 20 lat temu. Teraz to tereny Ukrainy. Moi przodkowie mieszkali w Tereblaczu, 100 km od Czerniowców. Tam trafili z Czadcza i żyli przez 200 lat. I choć przeszli przez różne trudności, nie zgubili polskiej mowy. Mówili gwarą, za co w dzieciństwie byłam wyśmiewana. Dzieci są okrutne — pamiętam to do dziś: akcent, inne słowa, upokorzenia.

– … i wówczas narodził się pomysł na zespół?
– To było w 1985 roku. Koleżanka rzuciła pomysł, żeby założyć zespół. Na początku to były tylko zabawy, trochę śpiewania. Ale przyszła do nas pani z GOK-u w Gaworzycach i powiedziała, że to, co mamy w sobie, to coś cennego. Chciała to z nas wydobyć. W tym samym roku, jeszcze w lutym, zdobyliśmy pierwsze miejsce za scenkę o pieczeniu chleba w gwarze, na Złotej Lirze. Później zaczęliśmy spisywać wspomnienia, odwiedzać starszych ludzi, pytać o pieśni, zwyczaje.

– A skąd nazwa „Dawidenka”?
– Dawidenka to taniec w kole, prosty, każdy umiał go zatańczyć. Pamiętam jeszcze z młodości potańcówki w świetlicy — zawsze tańczono Dawidenkę. I tak ta nazwa z nami została.

– Ile osób przewinęło się przez te lata przez zespół?
– Prawdę mówiąc — bardzo dużo. Nie liczyłam, ale naprawdę wiele. Jedni przychodzili, drudzy odchodzili. Nie każdy połknął bakcyla. Teraz ratuje mnie rodzina — mam dzieci, wnuki, prawnuki. To zespół wielopokoleniowy. Mamy teraz stałą grupę, która cały czas działa, ale to się zmienia — ktoś odejdzie, ktoś wróci.

– Jak widzi Pani przyszłość kultury ludowej? Czy taki zespół jak Dawidenka przystaje do naszych czasów?
– Powiem przewrotnie, że jest lepiej niż było. Są pieniądze, wsparcie z domów kultury. Nam się udało, bo wójt nas polubił od początku — nawet z nami tańczył! Ale same pieniądze nie wystarczą. Musi być chęć i serce. Pocieszające jest to, że i tego serca nie brakuje, a i młodzież pojawia się w zespole.

– Jak właściwie powstaje wasz repertuar?
– Niczego nie wymyślamy. Nie możemy — to nie disco polo. Musimy odtwarzać to, co było. Kiedyś instruktor z Legnicy powiedział nam: „Zachowujcie się na scenie tak, jakby ktoś was oglądał przez dziurkę od klucza”. My się po prostu bawimy — śpiewamy, tańczymy, krzyczymy, tupniemy — to się ludziom podoba. Taka naturalność.

– Czy w Koźlicach wciąż słychać gwarę?
– Rzadko. Czasem coś podsłucham na podwórku. Chciałam kiedyś zrobić takie wieczory, żeby „pogwarać”. Ale ciągle brakuje czasu. To mój pomysł, ale nie wiem, czy ktoś jeszcze chciałby się dołączyć.

– Ile osób jedzie do Warszawy na galę wręczenia Nagrody im. Oskara Kolberga? To dla was duże wyróżnienie?
– Jedziemy grupą trzynastu osób z zespołu, plus kierowca. Nagroda im. Oskara Kolberga to bardzo prestiżowe wyróżnienie. Mało który zespół ją otrzymał. Zwłaszcza wśród Górali Czadeckich to wielka rzecz. Trzeba zainteresować kapitułę, dać coś wyjątkowego. Myślę, że może daliśmy nawet swoją duszę. Z informacją o tej nagrodzie zadzwonili do mnie z gminy. To była ogromna radość! Już wcześniej zdobyliśmy wyróżnienia, np. drugie miejsce w Rzeszowie za taniec indywidualny — ale Kolberg to coś znacznie więcej.

Dziękuję za rozmowę:.
Krzysztof Dubrowski


„Dawidenka” z prestiżową nagrodą

Zespół Górali Czadeckich „Dawidenka” z gminy Gaworzyce został laureatem jubileuszowej, 50. edycji Nagrody im. Oskara Kolberga „Za zasługi dla kultury ludowej”. Wyróżnienie w kategorii zespołów folklorystycznych przyznano za kultywowanie tradycji Górali Czadeckich przesiedlonych z Bukowiny – ich pieśni, tańców i strojów – a także za działalność edukacyjną skierowaną do młodego pokolenia. Uroczyste wręczenie nagród odbędzie się 9 lipca 2025 roku na Zamku Królewskim w Warszawie. Laureaci otrzymają medale zaprojektowane przez Annę Jarnuszkiewicz, dyplomy oraz nagrody finansowe, ufundowane przez MKiDN i Samorząd Województwa Mazowieckiego. Organizatorem wydarzenia jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a za realizację odpowiada Narodowy Instytut Muzyki i Tańca we współpracy z Muzeum Wsi Radomskiej. Patronat medialny objął Program 2 Polskiego Radia. Nagroda im. Oskara Kolberga, obchodząca w tym roku 50-lecie, pozostaje jednym z najważniejszych wyróżnień dla tych, którzy pielęgnują i przekazują dalej dziedzictwo kultury ludowej.

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

NONO

0 0

PO CO TO UDAWANIE MACIE SWOJ UKRAINSKI ZESPOL MACIE TAKIE PRAWO NIE PIERWSI I NIE OSTATNI ALE UDAWANIE GORALI TO JAKOS NIE PRZYSTOI TO PRZYPOMINA POWIEDZENIE GORALE Z DRUGIEJ STRONY BUGU ALE GRATULUJE

13:20, 22.06.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%