Owczarek nie żyje, kościół okradziony. Proboszcz: Może został otruty?

Nocne włamanie do kościoła w Jaczowie poruszyło całą parafię. Policja oszacowała straty, proboszcz zastanawia się czy jego pies nie został celowo otruty.

Był owczarkiem niemieckim, którego w Jaczowie znali wszyscy. Pilnował plebanii, witał dzieci. – To był pies z trudną przeszłością, dostał drugie życie – mówi proboszcz Piotr Matus. Psa otrzymał od Jagodzianek. I odratował, wyleczył, nauczył ufać ludziom. A teraz nie daje mu spokoju jedna myśl – czy pies został otruty, by nikt nie przeszkodził włamywaczom?

[ZT]174852[/ZT]

To wydarzyło się 26 września br., czyli tuż przed włamaniem do parafialnego kościoła.

– Wstałem rano, a on już nie żył. Padł z dnia na dzień. Jeszcze wieczorem chodził, szczekał. Rano leżał martwy na podwórku – opowiada ks. Matus.

– Pomyślałem, że może został otruty? Nie wiem. Wcześniej nie miał objawów choroby – zastanawia się.

Na razie to tylko przypuszczenia, bo sekcji zwłok nie wykonano. Ale sam ksiądz nie ukrywa, że trudno mu uwierzyć w przypadek. Plebania znajduje się przy kościele. Pies zawsze szczekał, kiedy ktoś się do niego zbliżał.

Dwa tygodnie później, w nocy z soboty na niedzielę (11/12 października) ktoś włamał się do zabytkowego kościoła pw. św. Szymona i Judy Tadeusza. Świątynia od lat przechodzi renowację finansowaną z datków wiernych.

– Jak można okraść dom Boży? – zastanawiają się mieszkańcy Jaczowa.

Z wnętrza zniknął sprzęt nagłośnieniowy, lampy halogenowe oraz kielich liturgiczny z zakrystii.

– Straty oszacowano na pięć tysięcy złotych. Trwa dochodzenie w tej sprawie – informuje Natalia Szymańska, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Głogowie.

Włamywacze – jak podejrzewa ksiądz – chcieli wynieść więcej.

– Chcieli zabrać wzmacniacz, ale chyba był zbyt ciężki. Porozpinali tylko kable – dodaje mając nadzieję, że prędzej czy później włamywacze zostaną zatrzymani.