Zamknij

Wzruszające spotkania po 30 latach od wysiedlenia wsi pod Głogowem. Nie ma już domów i szkoły, są wspomnienia [WIDEO]

Grażyna Hanuszewicz Grażyna Hanuszewicz 18:14, 19.10.2025 Aktualizacja: 21:26, 24.10.2025
Skomentuj

Dawni mieszkańcy wrócili do Żukowic, by spotkać się na odpuście w zabytkowym kościele. W wysiedlonej ponad 30 lat temu wsi pozostało 13 mieszkańców.  

W niedzielę (19.10.) uroczystości rozpoczęły się mszą św. odpustową. Kościół św. Jadwigi Śląskiej w Żukowicach był pełny. Większość dawnych mieszkańców przyjechała z Głogowa. 

To była duża i wesoła miejscowość. Często tu wracałam, gdy jeszcze mieszkała mama z bratem, ale oni też dostali potem mieszkanie w Głogowie, bo huta wykupowała domy. Wszystko zaczęło pustoszeć. Większość ludzi przeniosła się do Głogowa. Ci którzy mieli gospodarstwa, pokupowali sobie domki i dalej gospodarowali

- wspomina Kazimiera Wesołowska, jak żal było opuszczać wieś. 

Urodziłam się w tym domu,  w którym mieszkałam, więc żal podwójnie, ale jak się już wyszło za mąż, to trzeba było swoje życie zacząć w innym miejscu. Potem mama się przeprowadziła do Głogowa i mieszkaliśmy na tym samym osiedlu, na Piastowie 

- dodaje, że choć niewiele zostało, nadal poznaje wieś, pamięta gdzie stały domy. 

Kuba Szuk miał 14 lat, gdy jego rodzina przeprowadzała się do Głogowa, na starówke. Pamięta sąsiadów i wieś, której już nie ma. 

Tutaj mieszało do dwóch tysięcy ludzi, więc dzisiaj przyjechała garstka 

- mówi dawny mieszkaniec. 

Z Kłody przyjechała z wnuczką pani Maria. W Żukowicach chodziła do szkoły, po której nie ma już śladu. 

Chodziliśmy tu do szkoły na pieszo, do czwartej klasy, tu mieliśmy religię. To była duża wioska, tu było wszystko: sklepy były i towarowe, i fryzjer był, i masarnia. Poczta została jeszcze

- wspomina, ciesząc się z okazji do spotkania z koleżankami z klasy. 

Przez 20 lat, od urodzenia w Żukowicach mieszkała pani Aneta. Chodziła tu do przedszkola i czteroklasowej szkoły podstawowej. Później  trzeba było się wyprowadzić. Pamięta zapach siarki. 

Były dni, że nie można było wyjść z domu, tak śmierdziało. Dopiero później jak już zaczęli wysiedlać, to dopiero weszły jakieś filtry na kominy.  Ale fajnie się tu mieszkało. Sąsiedzi byli przyjaźni

- żałuje starych Żukowic. 

Po wysiedleniu kościół pozostał otwarty, choć rozważano jego zamknięcie w obawie, że się nie uchowa.

A jednak udało się, to chyba opatrzność Boża tak działała, że nie tylko ksiądz nie zamknął, a ludzie zaczęli się troszczyć o ten kościół 

- mówi ks. Jan Krawczyk, proboszcz parafii w Kłodzie. To z jego inicjatywy odpusty parafialne w Żukowicach od zeszłego roku są szczególnie uroczyste i tłumne.

Żeby ludzie się spotkali. Chciałem zaprosić też mieszkańców Żukowic, którzy zostali wysiedleni. A tym bardziej, że miałem z nimi kontakt, pracując na osiedlu Piastów w 1991 roku. I widzę jeszcze te twarze, poznaję ludzi. Chodziłem po kolędzie na Piastowie 34 lata temu i cały blok to były Żukowice

- wspomina proboszcz. 

[FOTORELACJANOWA]8273[/FOTORELACJANOWA]

W Żukowicach żyje łącznie 13 osób, w tym rodzina braci Piechowiaków. Mieszkają tu od urodzenia. Grzegorz jest sołtysem, a Krzysztof "kościelnym".

Już ponad 20 lat opiekujemy się kościołem,  bo tu już nie ma ludzi. I dzięki nam może ten kościół jeszcze jest. W 1993 roku ksiądz Bogusz chciał zamknąć kościół, miał pozwolenie z kurii, tak jak we Wróblinie Głogowskim 

- opowiada pan Krzysztof (72 l.). Jak się żyje w opustoszałej wsi, która kiedyś liczyła 150 numerów? 

Jest spokój, cisza. Nieraz ktoś przyjedzie. Niektórzy byli mieszkańcy mówili, że zrobili źle, że wyjechali, ci starsi, bo jednak w mieście już się nie odnaleźli tak jak tutaj. Tu ludzie mieli swoje ogródki, działki, pola, a w mieście to tylko w bloku mieszkali 

- mówi. Jednak powrotu nie było, ich domy zostały wyburzone. Wspomina też okres, gdy opuszczone domy zajmowały firmy. 

Nawet było głośno w całej Polsce, że w tej wsi było ponad 70 różnych zakładów usługowych. Ale w jakimś momencie podnieśli tym firmom podatki i czynsz jak w Warszawie, aż wszyscy zrezygnowali. A domy rozburzyli 

- dodaje.

Jego rodzina została w swoim domu w Żukowicach.

Już mieliśmy gospodarstwo wycenione w 1991 roku, ale rok później  zaniżyli te nasze wyceny, średnio o jedną trzecią wartości. Część ludzi zgodziła się z nowymi wycenami, a my się nie zgodziliśmy  i tak zostaliśmy

- pan Krzysztof zapewnia, że nie żałuje, choć miał się przenieść na gospodarkę koło Wschowy. 

Pomału żeśmy się przyzwyczaili i tak już to wszystko dobrze tu idzie - zapewnia.

Po mszy odpustowej uczestnicy święta wysłuchali w kościele koncertu pieśni religijnych aktorki i piosenkarki Sandry Bujak-Gwardy, a później rozmawiali przy kawie pod namiotem. Pogoda dopisała ich spotkaniu.

 

Zobacz relację wideo z tego wydarzenia: 

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%