To było owocne spotkanie poświęcone finansowaniu i wdrażaniu zielonej energii w lokalnych społecznościach. Bank Spółdzielczy w Głogowie wraz z Bankiem Ochrony Środowiska zaprosił ekspertów, samorządowców i rolników, by porozmawiać o potencjale biogazowni i spółdzielni energetycznych. Spotkanie odbyło się dzisiaj (30.10.) w Hotelu Qubus w Głogowie.
Choć Polska ma zaledwie kilkaset działających biogazowni rolniczych, to – jak się okazuje – potencjał wciąż jest ogromny. O tym, jak go wykorzystać, mówili 30 października uczestnicy konferencji zorganizowanej przez Bank Spółdzielczy w Głogowie oraz BOŚ S.A. Wśród prelegentów pojawili się zarówno przedstawiciele sektora finansowego, jak i praktycy zajmujący się wdrażaniem technologii biogazowych i tworzeniem spółdzielni energetycznych.
[FOTORELACJANOWA]8334[/FOTORELACJANOWA]
Spotkanie miało charakter roboczy i edukacyjny, a jego celem było nie tylko przedstawienie oferty finansowania, ale również rozwianie mitów i obaw, które wciąż towarzyszą inwestycjom w OZE, zwłaszcza tym opartym na produkcji biogazu.
Bank Spółdzielczy w Głogowie chce aktywnie angażować się w inwestycje proekologiczne i mieć swój realny udział w lokalnej transformacji energetycznej. Zależy nam na współpracy z Bankiem Ochrony Środowiska, który posiada silne kompetencje i wieloletnie doświadczenie w finansowaniu odnawialnych źródeł energii
– mówiła podczas otwarcia spotkania Małgorzata Waga, Prezes Banku Spółdzielczego w Głogowie. Podkreśliła, że banki spółdzielcze, dzięki swoim relacjom z lokalną społecznością, są w stanie efektywnie wspierać rozwój zielonych inwestycji: – Połączenie tych atutów pozwoli skuteczniej wspierać rozwój zielonych inwestycji, oferując dostępne i dopasowane finansowanie dla osób prywatnych, firm i samorządów.
Jedną z kluczowych kwestii, którą poruszyła Magdalena Wachnicka-Witzke, dyrektor ds. programów kredytowych BOŚ S.A., jest potencjał inwestycyjny, który Polska ma.
Z mojego punktu widzenia jest to niestety dopiero początek trendu, jeżeli chodzi o biogazownie rolnicze. I sama zastanawiam się, dlaczego właściwie mamy taką sytuację, bo jak spojrzymy na doświadczenia krajów Europy Zachodniej, to jesteśmy daleko w tyle
– mówiła z przekonaniem. Przywołała konkretne dane: – Mamy przykłady z Niemiec, z Francji, gdzie na ten moment możemy mówić o liczbie kilkunastu tysięcy biogazowni rolniczych. Jeśli porównamy to do statystyki, którą mamy u nas w Polsce, to różnie podają źródła, ale powiedzmy, że jest to 400 biogazowni. Zdaniem dyrektor, największym wyzwaniem jest dziś nie technologia, ale edukacja.
Może pojawia się jeszcze jakiś opór, jeżeli chodzi o biogazownie rolnicze. Może jeszcze za mało wiemy, jak one chodzą, z czym wiąże się prowadzenie biogazowni rolniczej, jakie są koszty? Myślę, że to kwestia braku powszechnej edukacji w tym zakresie
- dodała
Na pytanie, czy inwestycje w OZE się opłacają, samorządowcy odpowiadają bez wahania. Kamila Suchocka-Szerplik, wójt gminy Kotla, wskazuje na konkretne przykłady: - Wybudowaliśmy dwie nowe świetlice wiejskie. One również są w takie systemy wyposażone. Urząd gminy jest wyposażony w instalację fotowoltaiczną, ośrodek zdrowia, szkoła podstawowa. Kolejne przedsięwzięcie to termomodernizacja z wymianą źródła ciepła w budynku Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu. Efekty? Wyraźne oszczędności.
Podobnie jak każdy z mieszkańców, samorząd również mierzy się z rosnącymi stawkami za energię elektryczną. Dlatego też idziemy w tym kierunku, żeby wspomagać się tymi instalacjami
- dodała wójt Kamila Suchocka-Szperlik.
Rolnicy zaczynają dostrzegać, że biogazownia to nie tylko sposób na zagospodarowanie odpadów, ale też realne źródło dochodu. Ludwik Twardochleb, przewodniczący Biura Terenowego Dolnośląskiej Izby Rolniczej w Głogowie, nie ukrywa zainteresowania.
To jest forma jakiejś ucieczki do przodu. Można powiedzieć, że nie tylko należy dostarczać typowo rolnicze produkty na rynek, ale też właśnie pod biogaz, który moim zdaniem z tych wszystkich odnawialnych źródeł energii jest chyba najbardziej korzystny, ze względu na to, że to pracuje 24 godziny na dobę, cały rok
- mówi.
I dodaje: – Bylibyśmy zainteresowani tym, żeby być też udziałowcami czegoś takiego, a nie tylko dostarczycielami surowca.
Coraz więcej mówi się także o energetyce prosumenckiej. Tomasz Miarczyński, inżynier i ekolog z BOŚ Banku, przedstawił dane.
Na chwilę obecną mamy zarejestrowanych troszeczkę ponad 140 spółdzielni energetycznych i notujemy coraz większe zainteresowanie, ponieważ są tam wymierne korzyści dla tych, co produkują energię i ją odbierają
- tłumaczy.
Jakie to korzyści? - Dla odbiorcy jest to 30 procent zniżek i umorzeń, których nie musi zapłacić zakładowi energetycznemu – na przykład akcyzy czy opłat przesyłowych - wylicza.
I wskazuje na biogazownię jako stabilny filar miksu energetycznego: – Biogazownia dalej produkuje stabilne źródło energii. Ilość energii wyprodukowanych przez biogazownię jest trzykrotnie większa niż na przykład paneli fotowoltaicznych - przekonuje.
Marek Poloch, dyrektor handlowy Naturalna Energia plus Sp. z o.o., nie tylko obala mity, ale też przekonuje językiem twardych danych.
Mogę panu od razu pogratulować każdemu, kto zdeycduje się na inwestycję w biogazownię. Taka decyzja będzie skutkowała wpływem do budżetu domowego mniej więcej między 20 a 30 tysięcy miesięcznie - przedstawia fakty. Skąd ten dochód? – Źródłami przychodów w przypadku biogazowni jest prąd elektryczny, który sprzedajemy do sieci. Prąd, który oszczędzamy, nie płacąc za niego w gospodarstwie, energia cieplna i koszt unikniętych nawozów - wymienia.
O kosztach inwestycji mówi otwarcie: Taka biogazownia - 50 kW - to koszt około 1,8 mln zł. Ale są programy wsparcia europejskiego – aktualnie nawet do 65% dofinansowania. Zauważa jednak, że świetne w finansowaniu takich inwestycji są na przykład banki spółdzielcze. To szybsza droga do własnej biogazowni niż dotacje, a wcale dużo nie kosztuje.
Spotkanie w Głogowie nie było kolejną pogadanką pełną ogólników. Było praktyczne, konkretne i pełne wiedzy, której brakuje w polskiej debacie o OZE. Jak pokazują słowa prelegentów i uczestników – technologie są gotowe, pieniądze dostępne, potrzeba już tylko decyzji. - Zmienia się mentalność. Coraz więcej ludzi rozumie, że zielona energia to nie moda, tylko ekonomiczna konieczność – podsumował jeden z uczestników. Głogów może być jednym z pierwszych miejsc, gdzie ta zmiana zacznie się naprawdę – od dołu, od rolników, samorządów i lokalnych banków. Zwłaszcza, że jedna spółdzielnia energetyczna niedaleko Głogowa już z powodzeniem funkcjonuje - w gminie Gaworzyce, we wsi Korytów.
Bank Spółdzielczy w Głogowie o zielonej transformacji
Artykuł sponsorowany? Gdzie byliście tyle lat?
Pytania
20:47, 2025-10-30
Piątki, autografy i zdjęcia z piłkarzami Chrobrego
Świetna akcja brawo piłkarze i widzimy się na stadionie w niedzielę
Adim
20:08, 2025-10-30
Nastolatka potrącona na parkingu koło szkoły
Monitoring gdzie Jest ???
Głos
18:53, 2025-10-30
Bank Spółdzielczy w Głogowie o zielonej transformacji
Transformacja....Na pewno za darmo super
Błazenada
17:06, 2025-10-30
0 0
Daleko w tyle za zachodem.... Boże i kto to mówi. Ludzie przecież to im na rękę ty nie masz być liderem. Polak sługus zawsze ma być z tyłu. Jedyne rozwiązanie rozwalić eurokołchoz i ten dziadowski rząd i wrócić do węgla i do normalności a nie dojenia społeczeństwa z kasy. Non stop coś wchodzi aby jak najbardziej tego obywatela oskubać. Te nasze prawa podatki są gorsze niż w RPA tragedia.
0 0
Transformacja....Na pewno za darmo super
0 0
Artykuł sponsorowany?
Gdzie byliście tyle lat?